Piosenki

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 21

*Lena
W niecałe 30 minut byłam już pod drzwiami mojego mieszkania. Nie mogłam w ogóle przestać płakać. Byłam smutna i wściekła na siebie. Dlaczego? Sama nie wiem. Może rzeczywiście jakaś cząstka mnie lubi go bardziej. W końcu udało mi się wyciągnąć kluczyki z kieszeni. Szybko otworzyłam drzwi i z impetem wskoczyłam na łóżko i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nie na długo bo właśnie zadzwonił do mnie telefon.
- Hej - usłyszałam głos Neymara.
- Hej - odpowiedziałam markotnie.
- Coś się stało? - spytał mnie martwiącym głosem.
- Nic - westchnęłam.
- Płakałaś - stwierdził po krótkim czasie.
- Nie - próbowałam powstrzymać łzy.
- Znowu zrobił ci coś Mario?
- To jest najmniej ważne
- Dla mnie jest - powiedział poważnym głosem. - On nie zasługuje nawet na jedną twoją łzę.
Te słowa sprawiły, że na chwilę poczułam się lepiej. Może i ma racje, że on nie zasługuje na to żeby przez niego tracić niepotrzebnie łzy.
- Masz racje ! On nie zasługuje na każdy mój smutek. Dziękuję ci bardzo - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Polecam się na przyszłość - zaśmiał się piłkarz Barcelony.
- Ty zawsze potrafisz mnie rozweselić.
- Robię to co uważam za słuszne, a nie ma nic lepszego od pocieszania ciebie.
- Dobra będę już kończyć. Jest już późno, a muszę jeszcze spakować się i ogarnąć ten dom.
- To do jutra - pożegnał i rozłączył się. Odłożyłam komórkę i tak jak mówiłam zaczęłam powoli szykować się do wyjazdu. Najpierw postanowiłam ogarnąć trochę mieszkanie, bo jednak nie będzie mnie jakieś kilka miesięcy. Wstałam z łóżka i powoli udałam się do kuchni w której był największy bałagan. Zebrałam wszystkie śmieci z blatu stołu i wyrzuciłam do śmietnika. Następnie wzięłam ścierkę i przetarłam wilgotną stroną blat. Na koniec pozmywałam wszystkie brudne naczynia. Kiedy skończyłam wybiła dwunasta w nocy, a trzeba jeszcze spakować walizki. Po krótkim namyśle postanowiłam najpierw umyć się. Chwyciłam za piżamę i weszłam do łazienki. Wzięłam chłodny prysznic i przebrałam się. Jak wyszłam z łazienki położyłam się żeby zrobić plan co wziąć ze sobą, a co zostawić. Oczywiście zamiast to zrobić spokojnie zasnęłam.
***
Obudziłam się kilka minut po dziesiątej. Do odlotu zostało mi niecałe sześć godzin. Powoli wstałam z łóżka i pokierowałam się do kuchni by zjeść jakieś śniadanie. O 15.00 przyjedzie po mnie tata i razem mamy pojechać na lotnisko. Kiedy już zjadłam poszłam ubrać się do wyjazdu. Nałożyłam komplet i zaczęłam się pakować. Czynnością którą najbardziej nie lubię w czasie wyjazdów jest pakowanie się. Zawsze muszę wrócić z niepotrzebnym bagażem. Tym razem też tak było. Jakbym nawet nie wiem jak to pakowała to i tak nie ma miejsca. - Dlaczego te ubrania się nie mieszczą! - krzyknęłam sama do siebie zdenerwowana.
- Widzę, że komuś puszczają nerwy - usłyszałam głos mojego taty, który właśnie wszedł do mieszkania.
- Nic mi się nie mieści! - opadłam zrezygnowana na łóżko.
- To zostaw coś.
- Mówisz serio? Mam zostawić coś co na drugi dzień mi się przyda? - Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- No tak, logika dziewczyny - stwierdził z uśmiechem.
- No to może byś mi pomógł?
- Daj niech to zrobią męskie ręce - podszedł do walizki i jak za sprawą magii zmieścił wszystkie moje rzeczy.
- Jak to zrobiłeś?!
- Wiesz opiekuję się grupą chłopaków, którzy zachowują się jak małe dzieci. To jest dla mnie jak bułka z masłem. Żebyś widziała walizkę Gotze i Reusa. One wyglądają jak Amazonka. Wszystko w nich znajdziesz.
- Warto wiedzieć - uśmiechnęłam się.
- Mówię ci to żebyś wiedziała na przyszłość, jak byś chciała z którym z nich wiązać się na stałe- mrugnął do mnie porozumiewawczo.
- Nie dzięki. Nie skorzystam z tego prezentu - mówiłam z pewnością w głosie.
- Miłość nie wybiera.
- Czy ty mnie przypadkiem chcesz zeswatać? - zapytałam zaciekawiona.
- Już dochodzi 15.00. Trzeba się zbierać - chwycił za walizkę i był już gotowy do wyjścia.
- Nie wykręcisz się od tego pytania - złapałam za walizkę i nie puszczałam zanim mi nie odpowiedział. Niestety moja siła nie jest równa sile mojego ojca i wiadome było, że prędzej czy później i tak uwolni się z mojego uchwytu.
- Może kiedyś indziej ci na nie odpowiem - szybkim krokiem wyszedł z mieszkania.
- Co ja z tobą mam - westchnęłam i zrobiłam to samo.
*Mario
Całą noc nie mogłem spać myśląc czy dobrze zrobiłem. Najgorsze jest to jak o tym powiedzieć dla chłopaków i dla Leny? Może lepiej nic im o tym nie mówić żeby w swoim czasie sami się dowiedzieli. Bym wtedy unikną ich spojrzeń. Min które mówiłyby dlaczego nas opuszczasz? Dlaczego nas zdradzasz? Zobaczyć wyraz twarzy Kloppa, bo to on właśnie sprawił, że teraz jestem tak cenionym piłkarzem. Spojrzeć w oczy dla Marco. On mi tego nigdy nie wybaczy. Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie. Nie powiem im o tym. Nie obchodzą mnie konsekwencje tego. Zrobię to co uważam za słuszne. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła pierwsza po południu. samolot miałem o 16.30 i jak mniemam to od razu po samolocie Leny. postanowiłem ten czas spędzić na spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy. Ten tydzień jest strasznie upalny, więc do walizki jak na razie spakowałem tylko letnie ubrania oraz z dwie pary bluz. Do tego dołożyłem kosmetyki i jak to Klopp mówi "Puszcza Amazońska" była już gotowa. Zostawiając nie mały bałagan byłem już przyszykowany na wyjazd do Monachium. Nagle w tym bałaganie usłyszałem głos dzwonka mojej komórki. Zacząłem szybko przebierać porozrzucane ubrania. W końcu po 5 minutach znalazłem swój telefon, który nie wiem dlaczego znalazł się w kupce z bielizną. Na wyświetlaczu pojawiło się jedno nieodebrane połączenie od Kevina. Postanowiłem oddzwonić do niego jak najszybciej.
- Co się stało? - spytałem kiedy odebrał telefon.
- Mamy z chłopakami dla ciebie propozycję - oznajmił mi.
- Jaką?- zapytałem zaciekawiony.
- Jak pewnie wiesz dzisiaj Lena wraca do Barcelony i razem z chłopakami wpadliśmy na genialny pomysł żeby ją pożegnać na lotnisku. Co ty na to?
- A czyj był ten genialny pomysł? - spytałem się po raz trzeci, bo nie byłem dość zachwycony tym. W tej chwili w słuchawce usłyszałem kilkanaście głosów, które skandowały swoje imię.
- Jak widzisz to wszystkich. Idziesz czy nie?
- Idę - westchnąłem. - O której i gdzie się spotykacie?
- O 14.30 pod lotniskiem. Tylko przyjdź.
- Przyjdę - rozłączyłem się. Nie chciałem spotykać się z Leną, ale innego wyjścia nie mam. Miałem jakieś 30 minut do wyjazdu na lotnisko. Wziąłem do obu rąk walizki i powoli zacząłem wychodzić z mieszkania. W tym czasie odwróciłem się jeszcze z kilka razy żeby  przypomnieć wszystkie wspomnienia jakie wydarzyły się w tym domu. Wydawało mi się, ze mieszkam tutaj wieczność, a w rzeczywistości trwało to krótko jak film, który za kilka godzin będę pisał od nowa. Zamknąłem drzwi i jednym ruchem byłem już na zewnątrz. Szybkim krokiem ruszyłem do swojego samochodu między czasie oglądając się czy nikt mi się nie przygląda. Oczywiście chodzi mi tutaj o paparazzi, którzy jak kiedyś mówiłem potrafią cię dopaść wszędzie. Wsadziłem walizki do bagażnika i wszedłem do samochodu. Po 10 minutach byłem już pod lotniskiem gdzie czekali już niektórzy chłopacy.
*Lena
Kiedy wyszłam z mieszkania mój ojczulek już dawno był na samym dole. Nie chciałam być gorsza od niego, więc zaczęłam zbiegać ze schodów, ale oczywiście moja forma w czasie sezonu, a po nim jest druzgocąca i już na samym dole byłam cała mokra i zdyszana.
- No, córuniu forma do poprawy - zaśmiał się mój tata.
- To przez wakacje - uspokoiłam oddech i wyszłam z budynku. Kiedy doszliśmy do samochodu, mój tata wsadził do bagażnika walizki, a ja wsiadłam do samochodu i wyciągnęłam z torebki komórkę w której pojawił się SMS od Neya:

Już nie mogę doczekać się spotkania :*

Kiedy go przeczytałam od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który został zauważony przez mojego ojca.
- Miłość napisała? - spytał mnie śmiejąc się.
- Co?! Nie - odpowiedziałam trochę zawstydzona.
- Jak nie jak tak. Przecież widzę jak się ślinisz na ten telefon. Swego ojca nie oszukasz.
- Mów co chcesz - powiedziałam mu kiedy już dojechaliśmy na miejsce. Gdy weszliśmy do środka zauważyłam chłopaków, którzy czekali razem z Ullą na mnie. Nie zwracając uwagi na mojego tatę od razu podbiegłam do nich. - Co wy tutaj robicie ? - zapytałam ich z uśmiechem na ustach.
- Czekamy na ciebie - odpowiedział z takim samym uśmiechem Marco.
- Jesteście kochani - przytuliłam się do każdego z osobna. Nawet do Mario, który nie krył zdziwienia. Może i czuł coś do mnie, ale ja i tak nadal traktuję go jak przyjaciela. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Śmieliśmy się i wygłupialiśmy na zmianę. Nie obeszło się bez jak to chłopacy nazywają "Zadań karnych". Tym razem takie zadanie dostał Erik, który miał poderwać pierwszą napotkaną przez niego dziewczynę i zapytać się jej czy pójdzie z nim do łóżka. Mi to zadanie nie za bardzo spodobało się, ale chłopacy uprzedzili mnie, że to oni wyłącznie wymyślają te zadania. Zadanie karne mógł dostać każdy. Wystarczy, że w danym meczu zagrał źle albo przez jego stracili gola. Te zadania sprawiały, że nikt nie chciał być jego wykonawcą i każdy starał się grać jak najlepiej. Przyszła pora na zadanie Erika, które skończyło się jak każdy spodziewał się porządnym walnięciem w jego twarz.
- I dobrze ci tak! - Zaśmiał się Ilkay.
- Zamknij się! - Syknął do niego wkurzony Erik.
- Uspokójcie się już! - uspokoił ich Sebastian.
- Lena już trzeba się zbierać - oznajmił mi tata. To zdanie oznaczało jedno. Trzeba już się żegnać. Oczywiście każdym z osobna. Pożegnanie wszystkich zajęło mi niecałe 20 minut. Po tej dość smutnej uroczystości wzięłam bagaże i ruszyłam na odprawę między czasie odwróciłam się z dwa razy żeby lepiej zapamiętać te twarze.
*Mario
Kiedy Lena już znikła i ja postanowiłem zniknąć, ale nie teraz. Chcę wyjść ostatni i mieć pewność, że żaden z chłopaków mnie nie zobaczy.
- To do jutra ! - poklepał mnie po plecach Nuri, a ja tylko uśmiechnąłem się niemrawo. Kiedy już wszyscy wyszli to i ja postanowiłem to samo zrobić tylko nie wrócić do własnego mieszkania, tylko do samochodu po walizki. Wyciągnęłem je i znowu wróciłem do środka. Usiadłem na ławce i bacznie obserwowałem czy nikt mi się nie przygląda oraz czy nie ma już żadnego z chłopaków.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy już 21 rozdział. :)
Przepraszam was, że po tak dłuższym czasie, ale szkoła, lekcje i bardzo mało wolnego czasu. :/
Następny postaram się napisać szybciej. :)
Zachęcam do komentowania, bo to motywuje. :)

6 komentarzy:

  1. Kurde masz talent. Już się nie mogę doczekać :)
    Jak najszybciej pisz ten rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny <3
    Trochę tak smutno, że Lena wyjeżdża ale mam nadzieję, że jeszcze przyjedzie do Dortmundu :)
    Kurcze... Mario szkoda, że wyjeżdża jestem ciekawa jaka będzie reakcja chłopaków jak się dowiedzą ..
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, że tak późno, ale nie miałam za bardzo czasu na nic ostatnio :/
    Rozdział taki troszkę smutny :(
    Lena wyjeżdża.... Mario wyjeżdża...
    Aż boję się pomyśleć co będzie jak chłopaki się dowiedzą o Goetze :(
    Do następnego <3
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny rozdział ;( Jestem ciekawa co będzie dalej z głównymi bohaterami. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ❤
    Czekam z niecierpliwością na następny ^o^
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie się czyta. Masz bardzo przyjemny styl pisania;)

    OdpowiedzUsuń