Piosenki

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 4

- No to co bierzemy ? - Zapytał nas Marco zaglądając w menu.
- Może niech wybierze coś Lena - podał Pierre mi do rąk menu.
- Możemy zamówić serową - podałam menu dla Kevina, a on złożył zamówienie. Kiedy pizza była już gotowa udaliśmy się do domu Mario.
- Lena, możesz wyjąć z prawej kieszeni spodni klucz od mieszkania, bo ja mam zajęte ręce - poprosił mnie Mario.
- Ok - wyciągnęłam kluczyk i otworzyłam drzwi do mieszkania, a chłopacy wpadli do niego jak jakieś tarany. Kiedy weszłam do salonu oni już zdążyli się rozsiąść i włączyć Xboxa.
- Grasz w FIFĘ ? - Zapytał mnie Marco.
- No, czasami - odpowiedziałam, a on podał mi pada. Usiadłam obok nich i zaczęliśmy grać. Każdy z każdym, po kolei.
- Ja muszę iść do toalety. - powiedział Auba po czym wstał i poszedł do łazienki.
- Kevin ! - po niecałej minucie było słychać wołanie Pierra.
- Co ! - Odkrzykną mu Niemiec.
- Jak robiłeś pranie to dokładnie zamknąłeś drzwiczki ?
- A czemu się pytasz ?
- No to chodź i zobacz !
- Już idę ! - Poszedł do Pierra.
- Co on znowu narobił - powiedział sam do siebie Mario i poszedł do nich.
- My może też powinniśmy iść ? - Zapytałam Marco, a on wstał i poszedł razem ze mną.
- Ty zalałeś mi łazienkę ! - Zaczął krzyczeć na niego Mario.
- To było niechcący ! - Bronił się Kevin.
- Niechcący to można strzelić samobója. Co ty chciałeś niby zrobić ?!
- Potop Szwedzki - zaśmiał się piłkarz.
- Hahaha. Teraz będziesz sprzątać ten twój potop Szwedzki !
- Dobra stało się. Posprzątamy i będzie jak dawniej. W Barcelonie nie raz sąsiedzi zalewali mi łazienkę, więc wiem jak to jest. Potrzebne są tylko ścierki - poszłam do kuchni po kilka szmat i dałam im.
- A ty ? - Zapytał mnie Pierre.
- Co ja ?
- Nie sprzątasz ?
- A czy ja robiłam pranie ? W ogóle to w każdej grupie powinien być jakiś szef.
- Ale czemu ty ? - Zaczął buntować się Kevin.
- Nie buntuj się tylko chodź ! - Krzykną Mario i zaczął wycierać podłogę. Ja wyciągnęłam swoją komórkę i zaczęłam coś w niej patrzeć.
- Tylko nierób nam zdjęć - rzucił Marco we mnie mokrą szmatką.
- A po co bym miała robić - odrzuciłam mu szmatkę, która trafiła go prosto w twarz. Zaczęliśmy się śmiać.
- Czego wy tak się śmiejecie ! - Rzucił szmatami w Mario, Pierra i Kevina. Właśnie w taki sposób zaczęła się się bitwa na wodę w którą zostałam wciągnięta.
- Dobra, dosyć ! - Krzyknęłam. - Jestem cała mokra !
- I o to chodzi - zaśmiał się Pierre.
- Ja ci zaraz pokaże o co na prawdę chodzi - wzięłam wiadro i wylałam zawartość na jego głowę. Znowu wszyscy zaczęli się śmiać. W końcu udało nam się posprzątać łazienkę.
- Dobra, nie wiem jak wy, ale ja już muszę iść do domu. Jestem cała mokra ! - Chwyciłam za kawałek spódnicy i wykręciłam ją żeby pozbyć się nadmiaru wody.
- Ja też już pójdę - powiedział Kevin, pożegnał się ze mną, po czym zrobił to samo Pierre i wyszli obaj z mieszkania.
- Ja też pójdę. No to do jutra ! - Pożegnał się z Mario, Marco i wyszedł.
- Do treningu ! - Odkrzykną mu Mario. Zamkną drzwi. - Jak chcesz mogę cię zawieść - zaproponował mi.
- Dzięki. Jesteś taki miły.
- To normalne - po czym dodał. - Masz moją bluzę nie będzie ci tak zimno.
- Dzięki jeszcze raz - nałożyłam ją. Była strasznie ciepła i trochę za duża, ale to nic Grunt, że mi ją pożyczył. Wzięłam swoje rzeczy i wyszliśmy z mieszkania.
- Przepraszam cię za chłopaków, że cie tak umoczyli.
- Nie masz za co. Było fajnie, a w ogóle to ja zaczęłam.
Weszliśmy do samochodu.
- Na długo tu przyjechałaś ?
- Na miesiąc. Potem muszę wracać, bo mam zgrupowanie.
Po krótkiej chwili ciszy znów postanowiłam się odezwać.
- Mam do ciebie jedno pytanie.
- Jakie ? - Zapytał mnie piłkarz u którego widać było zainteresowanie mną.
- Chcesz jutro z rana iść ze mną pobiegać i nie możesz wykręcić się treningiem bo macie go po południu. Wiem, bo tata podał mi wasz cały plan treningów.
- A czemu ze mną ?
- Bo potrzebna jest mi osoba do towarzystwa, a ty wydajesz się być idealny.
- Mogę pójść.
- Świetnie, to bądź przy furtce o 8.30.
- Ok - uśmiechną się piłkarz. Byliśmy już na miejscu.
- No to do jutra ! - Pożegnałam się z nim i wyszłam z samochodu.
- Do jutra ! - Odpowiedział i odjechał. Weszłam do domu. Chciałam przejść do pokoju niezauważona lecz wszystko poszło na marne, bo od progu przywitała mnie Ulla.
- Gdzie ty byłaś ? Martwiłam się.
- Byłam na zakupach - odpowiedziałam zdejmując buty.
- Czemu jesteś cała mokra ?
- No bo...Za długo by tłumaczyć - ruszyłam na górę. Szybko zdjęłam mokre ubrania i nałożyłam szlafrok. Wyciągnęłam komórkę. Było trzydzieści nieodebranych połączeń od Neymara. Wykręciłam jego numer. Próbowałam dodzwonić się, ale nikt nie odpowiadał. W końcu usłyszałam jego głos.
- Czemu nie odbierałaś ? - Zapytał mnie.
- Ładne przywitanie - zaśmiałam się.
- Martwiłem się o ciebie.
- Nie musiałeś. Byłam z piłkarzami Borussii. Fajni są. Nie znam jeszcze wszystkich, ale niedługo pewnie poznam. Dogadałbyś się z nimi.
- Wątpię - powiedział trochę oburzony. W jego głosie było słychać zazdrość.
- Czy ty przypadkiem nie jesteś o mnie zazdrosny ? - Zapytałam zaciekawiona.
- Co ? Ja ! Nie ! Ani trochę ! - Odpowiedział lekko rozkojarzony całą sytuacją. Zapadła chwila ciszy.
- Co tam u ciebie ? - Próbowałam zakończyć tą dołującą ciszę.
- U mnie ? Dobrze. Niedługo wyjeżdżamy do Brazylii, a i David za tobą tęskni.
- Ja zanim też. Wycałuj go ode mnie.
- Wycałuje.
- Będę już kończyć bo już późno. Pa !
- Pa ! - Rozłączył się. Położyłam telefon na stolik i poszłam przebrać się w piżamę po czym położyłam się na łóżko, ale nie mogłam zasnąć. - Co mi jest ? - Rozmyślałam. - Przecież to mój przyjaciel, a ja jestem jakaś głupia i się w nim zakochałam. Co ja mam teraz zrobić ? - Z tym pytaniem zasnęłam.
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest czwarty rozdział. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Zachęcam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz :)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 3

*Mario
Obudził mnie głos nastawionego budzika. Wyłączyłem go i przetarłem zaspane oczy. Spojrzałem na drugą stronę łóżka. Ostatnio często czuję się samotny. Wstałem i poszedłem do łazienki. Przemyłem zimną wodą twarz i wyszedłem. Otworzyłem lodówkę w której błyszczało pustką. Wziąłem nadgryziony kawałek pizzy i poszedłem do pokoju. Gdy wyciągałem bluzkę z szafy zadzwonił dzwonek do drzwi. Próbowałem zignorować to lecz hałas stawał się coraz głośniejszy. Z niechęcią poszedłem otworzyć drzwi. W drzwiach stali Marco, Aubą i Kevin.
- Idziesz z nami na miasto ? - Zapytał mnie Marco wchodząc do mieszkania.
- Nie chce mi się - odpowiedziałem bez entuzjazmu.
- No weź ! To jedyny nasz wolny poniedziałek, a ty chcesz siedzieć w domu ?!
- Jak ja jeszcze się nie ubrałem. Muszę jeszcze pranie zrobić.
- No to my ci pomożemy.
- Ciekawe jak ?
- Normalnie - powiedział Auba. Wszyscy weszli do mojego pokoju i zaczęli grzebać po szafie.
- Może byście mogli nie grzebać po mojej szafie ! - Krzyknąłem zdenerwowany.
- Trupa trzymasz tam ? - Zaśmiał się Kevin.
- Masz, nakładaj to i chodź bo się nigdy nie wybierzemy - podał mi Marco do rąk ubranie.
- A co z praniem ?
- Kevin zrobi.
- Czemu ja ?! - Oburzył się Kevin.
- No bo tak - odpowiedział Marco.
- A czemu nie ty ? - Zapytał go Kevin.
- No, bo ja nie umiem.
- No, ja właśnie też.
- Dasz sobie radę - rzucił Pierre poduszką w niego, a on wyszedł z pokoju naburmuszony.
- Tylko nie puść focha ! - Krzyknąłem do niego śmiejąc się.
- Ubieraj się. My poczekamy w korytarzu - powiedział Marco wychodząc razem z Aubą. Przebrałem się szybko i wyszedłem na korytarz po czym razem z chłopakami ruszyliśmy na miasto.
*Lena
Była już prawie dwunasta, a ja właśnie zbiegałam na śniadanie. W piżamie i śliskich papciach zbieganie po wąskich schodach nie było łatwe. Kuchnia była pusta, a ja w niej czułam się jakbym była jakimś krasnoludkiem. Wszystko było takie wielkie. Otworzyłam lodówkę w której nie zauważyłam nic pasującego na śniadanie. Jedyne co mogłam wziąć, a pasowało najlepiej było mleko. Lecz przecież samym mlekiem się nie najem. Postanowiłam poszukać czegoś w szewkach. Lecz też nic nie było. Na szczęście na ostatniej półce na końcu leżała jakaś końcówka płatków. Wyciągnęłam je i zrobiłam sobie płatki. Po śniadaniu poszłam do łazienki wziąć prysznic. Szybko rozsmarowałam żel do mycia na ciało o zapachu owoców tropikalnych i zmyłam go wodą. Po kąpieli zawinęłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju. Z walizki wyciągnęłam czarną bluzkę na ramiączkach i czarną spódnice w białe kwiatki przed kolana i założyłam to. Do tego nałożyłam piękny wisiorek, który dostałam na urodziny. Wychodząc z pokoju sięgnęłam jeszcze po biały sweterek bo dzisiejszy dzień nie był za gorący i zeszłam znowu na dół. Byłam już prawie gotowa na wyjście do miasta. W korytarzu nałożyłam swoje białe trampki przed kostkę i wyszłam. Zakluczyłam drzwi i poszłam w stronę centrum. Dzień był strasznie wietrzny. Co chwila zwiewał mi włosy na twarz. Droga do centrum zajęła mi około godziny. Weszłam do pierwszego sklepu. Nie było za dużo ludzi co pozwoliło mi na dokładniejsze oglądanie. Lubię oglądać ubrania i je kupować, ale nie robię tego często bo nie mam czasu. Minęło już z trzy godziny, a ja mogłam być z siebie zadowolona gdyż wychodziłam z czterema
 torbami ubrań.
*Mario
- Kupiliście już wszystko co chcieliście, więc mogę iść ? - Zapytałem ich człapiąc za nimi.
- Nie będziesz siedzieć sam w domu - powiedział Marco.
- Wole to niż łazić po durnych sklepach ! - Wykrzyknąłem im to, a oni jak zaczarowani stanęli i zaczęli na mnie się dziwnie patrzeć.
- Przecież ty lubisz chodzić po sklepach.
- Pewnie znowu jakaś laska mu w głowie zawróciła - zaśmiał się Pierre.
- Nie - zaprzeczałem jednak wiedziałem jaka jest prawda, a prawda jest taka, że chyba spodobała mi się Lena.
- A właśnie ! Jak po spotkaniu z córką trenera ?
- Dobrze. Ma na imię Lena i jest strasznie niedostępna.
- Akurat w twoim typie - szturchną mnie w ramię Marco. Popatrzyłem na niego, a dalej poszliśmy w milczeniu, gdy nagle zauważyłem dziewczynę podobną do Leny. No bo to była Lena. Stanąłem.
- Co jest ? - Zapytał mnie Kevin.
- Widzicie tamtą laskę ? -Wskazałem palcem na dziewczynę ubraną w spódnicę w białe kwiaty.
- No, a co ? - Odpowiedział Marco.
- To jest córka Kloppa.
- Ładna - uśmiechną się Pierre. Walnąłem go w ramię.
- To on już ją zaklepał - zaśmiał się Kevin.
- Walnąć i cię ? - Pogroziłem mu.
- No na co czekasz ! Idź do niej ! - Popchną mnie Marco.
- No dobra - powiedziałem bez przekonania. Poszedłem wolnym krokiem w jej stronę, a chłopaki za mną.
- Hej Lena ! - Przywitałem się z nią.
- Hej ! - Odpowiedziała zdezorientowana.
- Podoba ci się Dortmund ? - Zapytałem ją zaczynając jakoś temat.
- No nawet.
- Nie przedstawisz nam swojej koleżanki - uśmiechną się Pierre.
- No tak Lena to jest Marco, ten tam to Pierre, a ten to Kevin.
- Miło was poznać - uśmiechnęła się do nich.
- No to może pójdziemy coś zjeść ? - Zaproponował Kevin.
- Dobra, ale gdzie ? - Zapytała Lena.
- Niedaleko mojego domu jest pizzeria możemy tam pójść - powiedziałem nie odrywając oczu od Leny.
- No to idziemy ! - Wykrzyknęli chłopacy i wszyscy ruszyliśmy w stronę mojego domu.
*Lena
Szliśmy w całkowitej ciszy. Chłopacy gadali, śmiali się między sobą, a ja szłam w prawie całkowitej ciszy. Prawie, bo całą drogę towarzyszył mi Mario.
- Czemu nie idziesz z nimi ? - Zapytałam go.
- Nie chce cię zostawić samą, a w ogóle to całymi dniami z nimi siedzę. Potrzebuje nowego towarzystwa.
- I myślisz, że ja jestem dla ciebie idealnym towarzystwem.
- No raczej.
- Ej papużki ! Jesteśmy już na miejscu ! - Krzykną do nas Pierre.
- Papużki ?! - Walnął Mario dla niego w głowę. Weszliśmy do środka. Jak na dzień w środku tygodnia było tu strasznie dużo ludzi. Można śmiało powiedzieć, że wszystkie miejsca były zajęte.
- No i co robimy ? - Zapytał rozczarowany Kevin.
- Może weźmiemy na wynos ? - Zaproponowałam.
- Dobra myśl. Bo chyba nie podejdziemy do któregoś z stolików i nie powiemy proszę zejść bo tu będzie siedzieć Borussia - powiedział Mario i ruszył w stronę kasy, a my za nim.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 2

Kiedy piłkarz odjechał, ja zapukałam do drzwi. Było cicho. Zapukałam jeszcze raz. W końcu było słychać czyjeś kroki, a były to kroki Ulli.Ulla nie jest moją prawdziwą matką, ale traktuje ją jakby właśnie nią była. Pomaga mi kiedy mam jakieś problemy i zawsze denerwuje się jak coś mi się przydarzy. Chociaż nie mówię na nią mama, ale i tak jest dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie i nic tego nie zmieni.
- Cześć Lena ! - Przywitała się ze mną. - Wybacz, że od razu ci nie otworzyłam, ale przez włączony odkurzacz po prostu nie słyszałam.
- Nie szkodzi - odpowiedziałam i wniosłam walizki do przedpokoju.
- A gdzie twój ojciec ?
- Tata musiał zostać na treningu, a przywiózł mnie jeden z piłkarzy Borussii.
- A mówiłam mu jeszcze z rana żeby o tobie pamiętał, ale co zrobić ? Nie może odwołać treningu, a ty jesteś głodna ? Bo mogę ci coś zrobić.
- Głodna to ja raczej nie jestem. Bardziej zmęczona.
- No to w takim razie idź do swojego pokoju. Tam odpoczniesz i zejdziesz na dół jeżeli będziesz miała na to ochotę.
- No to idę na górę - powiedziałam sama do siebie. Wzięłam walizki i zaczęłam wnosić je na górę.
- Może ci pomóc ? - Zapytała mnie Ulla zaglądając z kuchni jak się męczę nad tymi walizkami.
- Sama sobie poradzę - z trudem wniosłam walizki na górę. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło. Plakaty, puchary, ubrania leżały w tym samym miejscu co kiedyś. Położyłam walizki na łóżku. Wzięłam komórkę do ręki i zadzwoniłam do Neymara. Niestety nie odbierał. Zeszłam na dół do kuchni.
- Twój tata dzwonił i mówił, że za dziesięć minut będzie już tu.
- Nareszcie. Nie dosyć, że nie widziałam go prawie dwa lata to jeszcze go tu nie ma.
- Nie denerwuj się na niego. Wiesz, że jak ma trening to musi być na nim.
- No wiem, ale wiesz nie widziałam go długo i myślałam, że po mnie przyjedzie.
- On też chciał, ale nie narzekaj. Przynajmniej mogłaś przejechać się z piłkarzem Borussii.
- Normalnie zaszczyt - powiedziałam ironicznie.
- A z kim jechałaś ?
- Z jakimś Mario.
- Fajny chłopak. Na pewno się zaprzyjaźnicie.
- Wątpię. Jest dla mnie za spokojny.
- On i spokój - zaczęła się śmiać. - Musisz jeszcze dużo nauczyć się o tych piłkarzach, a przynajmniej o nim - stwierdziła. W tym czasie ktoś wszedł do domu. Był to mój tata.
- Widzę, że zaszczycił nas ktoś odwiedzinami- zaśmiał się, a ja pobiegłam go przytulić. Wyglądało to tak jakbym miała z sześć lat ale po prostu nie mogłam inaczej zareagować widząc swojego tatę po tylu latach.
- Tak za tobą tęskniłam !
- Ja za tobą też i wybacz mi, że nie mogłem ciebie przywieść do domu. Mam tylko nadzieje, ż Mario zawiózł cię tutaj do domu, a do siebie - zaśmiał się jeszcze raz.
- Wiesz, żebym się nie dała.
- No wiem - usiedliśmy przed stołem w jadalni i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim. O moim sezonie i sezonie BVB. Tata opowiadał mi trochę o chłopakach, a ja im o moich przyjaciołach i o przygodach jakie razem przeżyliśmy.
- Która to już godzina ? - Zapytała nas Ulla szukając zegarka.
- Po dwunastej - odpowiedziałam spoglądając na komórkę.
- Już pójdziemy spać. Jutro się nagadacie - rzekła Ulla i zaczęła zbierać naczynia ze stołu, a ja jej w tym pomogłam. Gdy skończyłam zmywać, poszłam na górę. Tam się przebrałam i poszłam spać.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest drugi rozdział i mam nadzieje, że wam się spodoba bo mi się wydaje, że wyszedł trochę nudny. :/ Zachęcam do komentowania bo jak komentujesz to motywujesz. :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 1

Siedziałam już w samolocie około godziny. Co chwila słyszałam jak ktoś chrząka i nie wiadomo co robi. Tak to jest jak się kupuje bilet w najtańszej klasie. Już normalnie nie mogłam się doczekać kiedy będę na miejscu.
*W tym czasie na treningu piłkarzy Borussii
- No panowie, jeszcze trzy kółka i bierzemy piłki - krzyknąłem do rozgrzewających się piłkarzy.
- Tak jest trenerze ! - Odkrzyknęli wszyscy. Wyciągnąłem swoją komórkę i od razu złapałem się za głowę.
- Trenerze, co się stało ? - Zapytał mnie Sebastian.
- Dzisiaj przylatuje moja córka, a ja o tym zapomniałem, a przecież nie mogę was zostawić samych.
- No to niech pojedzie po nią któryś z nas. Zawiezie ją do domu i wróci. Nie będzie przecież wracać sama.
- Wy nie możecie opuścić treningu.
- A Mario ?
- Co ja ?! - Wyskoczył nagle z pytaniem młody piłkarz.
- I tak jeszcze nie może trenować - dodał Ilkay.
- Ale co ja ?! - Dopytywał mnie Mario.
- Pojedziesz na lotnisko i przywieziesz do domu moją córkę bo ja nie mogę, a nie chce żeby wracała sama, a ty i tak jeszcze nie możesz trenować - wyjaśniłem mu. Piłkarz zabrał swoje rzeczy i ruszył w stronę wyjścia.
- Tylko pamiętaj ! Masz ją zawieść do mojego domu, a nie do swojego ! - Krzyknąłem do niego, a w tym czsie wszyscy zaczęli się śmiać.
- Pamiętaj ! Tylko jej nie podrywaj ! - Krzykną rozbawiony Nuri.
- Hahaha. Normalnie boki zrywać ! - Odkrzykną Gotze wychodząc z boiska.
*na lotnisku
Samolot wylądował z lekkim opóźnieniem. Odebrałam swoje bagaże i poszłam w miejsce gdzie miałam spotkać się z tatą. Gdy doszłam nikogo nie było. Położyłam bagaże na ziemie, a sama usiadłam na wąskie siedzenie. Siedziałam tak 10 minut aż w końcu zaczęłam się niepokoić. Kiedy dzwoniłam do taty zauważyłam, że jakiś chłopak przegląda się mi. Odłożyłam komórkę do torebki i zaczęłam też na niego się patrzeć. Po niecałych dwóch minutach zauważyłam, że idzie w moją stronę.
- Ty jesteś córką trenera Kloppa ? - Zapytał mnie.
- Tak, a coś się stało ? - Odpowiedziałam przestraszona myśląc o najgorszych rzeczach.
- Nic, tylko wrócisz do domu ze mną.
- Dlaczego z tobą ? Ja z tobą nie wrócę ! Nawet cię nie znam ! - Opierałam się.
- Twój tata nie może przyjechać bo ma trening, więc wysłał mnie, a ja jestem Mario. Piłkarz Borussii - wypowiedział szybko chłopak u którego było widać zdenerwowanie całą sytuacją.
- A ty czemu nie jesteś na treningu ? - Dopytywałam się ciągle.
- Jestem świeżo po kontuzji, więc nie trenuję i jak byś była taka miła i już ze mną poszła bo zaraz zaczną się znowu w mieście korki i wtedy posiedzisz jeszcze z godzinę - wziął jedną z moich walizek i poszedł w stronę wyjścia, a ja jak ta głupia pobiegłam za nim z drugą walizką.
- Nie możesz zwolnić ! Nie jestem ja jakąś wyścigówką ! - Krzyknęłam drepcząc za nim. W końcu się zatrzymał i normalnym krokiem doszliśmy do samochodu.
- Mogę wiedzieć dlaczego ty tak biegłeś ? - Zapytałam siadając obok niego.
- Nie chciałem żeby zobaczyli nas paparazzi.
- A czemu by mieli zobaczyć ?!
- Oni potrafią być wszędzie żeby tylko mieć przynajmniej jedno twoje jakieś głupie zdjęcie.
- O paparazzi trochę wiem więc nie musisz mi tłumaczyć.
- Uwierz mi, że nie wiesz.
- No tak, ty w ogóle nie wiesz kim jestem.
- Dobrze wiem kim jesteś.
- No kim ?
- Córką trenera Borussii.
Uśmiechnęłam się.
- Musisz jeszcze dużo o mnie się nauczyć. Mam na imię Lena i jestem piłkarką FC Barcelony, a o paparazzi wiem tyle co ty.
- Ty jesteś piłkarką - wytrzeszczył oczy z niedowierzania.
- Tak, a co w tym dziwnego ?
- Nie wyglądasz na piłkarkę.
- To na kogo niby wyglądam ?
- Wiesz...Na pewno nie na osobę która po meczach wraca cała poobijana.
- Czyli twoim zdaniem wyglądam na słabą dziewczynę ?
- Nie ! Tylko chciałem...Dobra, już lepiej nie będę się odzywać - i resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. - To już tu - powiedział.
- Dzięki za podwiezienie - podziękowałam mu i wyszłam z samochodu. Pod wejściem do domu jeszcze raz do niego uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mi to też uśmiechem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest już pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Zachęcam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz. :)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Prolog

Czy wiecie jak to jest mieszkać kilka tysięcy kilometrów od domu, sam jeden bez rodziców. W kraju, którego język różni się od twojego prawie wszystkim. Musisz nauczyć się go przez miesiąc bo inaczej nic nie zrozumiesz. Nie możesz też spać do późna jak inni bo z samego rana masz trening na którym wylewasz siódme poty no bo inaczej nie możesz. Musisz ciągle być pod komórką bo zawsze mogą ciebie wezwać na trening. Może wydawać się to dziwne, ale jak dla mnie to najlepsza rzecz jaka mnie spotkała czyli bycie piłkarką FC Barcelony. Piłkarką o którą walczą największe kluby na świecie, ale to wszystko osiągnęłam dzięki mojemu kochanemu tacie na świecie, który sam dużo osiągnął z Borussią Dortmund, a chodzi tu mianowicie o Jurgena Kloppa. Trenera Borussii Dortmund i mojego ojca. Ja nazywam się Lena Klopp i mieszkam w Barcelonie od 18 roku życia. W dorosłej drużynie gram już rok, ale to wystarczyło żeby przyciągnąć wiele klubów piłkarskich. Arsenal, PSG i wiele innych o mnie się biją lecz ja na razie nigdzie się nie wybieram. Chyba, że do Dortmundu do mojego taty na wakacje lecz to później bo teraz muszę pożegnać się z moimi przyjaciółmi, a raczej z moim przyjacielem. Chodzi tu głównie o Neymara. Piłkarza FC Barcelony. Poznaliśmy się na początku sezonu i od razu się zaprzyjaźniliśmy. Oprócz niego znam innych piłkarzy Barcy. Messiego, Xaviego, Inieste, ale to z nim najlepiej się dogaduję. Mieszka za miastem w wielkim domu. Nie to co ja w bloku, ale mi to nie przeszkadza. Samo granie w takim klubie jak Barcelona daje mi poczucie, że coś osiągnęłam. Chociaż czasem bym chciała mieć w dom z basenem, ale inaczej jest mieszkać z kimś, a inaczej sama. Z Neymarem mieszka jego syn, David Luiz. Jest on bardzo słodki i często bierze mnie za ciocię. Zapukałam do drzwi. Otworzył je Ney trzymając małego na rękach. Odstawił go na ziemi i przywitał się ze mną.
- Myślałem, że już wyjechałaś - Powiedział zamykając drzwi.
-Samolot mam wieczorem więc postanowiłam pożegnać się z tobą i Davidem zanim wylecę - uśmiechnęłam się do małego, a on zaśmiał się.
- Zrobić ci coś pić ? - Zapytał mnie Ney.
- No możesz zrobić mi kawę - wzięłam małego na ręce, a Neymar poszedł do kuchni. Posadziłam Davida na łóżku i zaczęłam się z nim bawić. Robiłam głupie miny, wydawałam różne odgłosy, tak aby rozweselić malucha.
- Podoba mu się to - powiedział piłkarz zaglądając z kuchni. Popatrzyłam się na niego dziwnie, a po chwili zaczęliśmy się śmiać.
- Będzie mi tego brakować przez wakacje - odparłam biorąc na kolana rozbawionego malucha.
- Mi też, ale po wakacjach się znowu spotkamy, bo mam nadzieje, że nie odejdziesz.
- Nigdzie się nie wybieram. Dobrze mi tu - spojrzałam na zegarek - To już czwarta ! Za dwie godziny mam samolot !
- Zawieść cię ?
- Jak możesz to bym była tym zachwycona - odpowiedziałam kończąc kawę. Szybko wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego mieszkania po walizki, a potem na lotnisko.
- Masz wszystko ? - Zapytał mnie.
- Tak,sprawdziłam wszystko dwa razy.No to do zobaczenia ! - Uściskałam go i Davida i poszłam na odprawę. Przed tym pomachałam im jeszcze z dwa razy i w końcu wyleciałam do Dortmundu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest prolog z krótkim wstępem do pierwszego rozdziału. Nie wiem kiedy go wstawię bo piszę jeszcze szósty rozdział mojego drugiego bloga, ale postaram się jak najszybciej. :)

Bohaterowie

 
Lena Klopp (21 l.)
Piłkarka FC Barcelony i córka
Jurgena Kloppa. Jest miła,
pracowita i nigdy nie przechwala
się tym co osiągnęła. Kiedyś mówiła,
że jej życie zaczyna i kończy się tylko
na Barcelonie lecz po przyjeździe do
Dortmundu nabiera ono innego tępa,
przez co będzie musiała podjąć bardzo
ważne decyzje.

Mario Gotze (22 l.)
Piłkarz Borussii Dortmund. Był bliski przejścia
do Bayernu lecz przez długą kontuzję nic z tego
nie wyszło. Jest zabawny i lubi podrywać
dziewczyny. Miał ich bardzo dużo lecz niestety z
żadną mu nie wychodziło. Gdy poznaje Lenę od
razu się w niej zakochuje lecz bez odwzajemnienia.

Neymar (22 l.)
Piłkarz FC Barcelony i najlepszy przyjaciel Leny w
której jest skrycie zakochany i robi wszystko żeby
być jej jak najbliżej. Jest zabawny, roztrzepany i
bardzo słodki.

Oraz:
Piłkarze Borussii
I
Piłkarze Barcelony

*Niektóre osoby mają zmieniony wiek na potrzeby bloga.
*Niektóre osoby mogą mieć inne imiona niż w rzeczywistości.