Piosenki

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 11

*Mario
- Wszystko już jest gotowe ? - Zapytałem zdenerwowany Marco.
- Tak - odpowiedział chodząc po całym domu.
- Aby na pewno ? - Dopytywałem się ciągle.
- No tak !
- Na pewno  ?
- Weź mnie nie denerwuj ! Jak mówię, że tak jest to tak jest ! - Zdenerwował się na mnie.
- Przepraszam cię. Chcę po prostu żeby wszystko było idealne. Wiesz jak mi zależy na tym żeby mi wybaczyła.
- Wiem o tym - uśmiechną się. Nagle było słychać jak ktoś łapie za klamkę od drzwi.
- To na pewno ona ! - Zacząłem panikować.
- Ej nie panikuj ! - Chwycił mnie za ramiona Marco.
- Jak ja nie mogę !
- A teraz możesz ? - Walnął mnie w policzek.
- Teraz to ja ciebie walnę ! - Już chciałem mu przywalić gdy nagle otworzyły się drzwi.
*Lena
- Idziesz już ?! - Krzyknęłam do Neymara otwierając drzwi.
- No idę - człapał wolno oddalony o kilka metrów za mną. Weszłam do środka. Było cicho i pusto. Kiedy miałam już wychodzić myśląc, że zrobił mi jakiś głupi kawał, usłyszałam głośne "Wszystkiego Najlepszego ! ".  Zatkało mnie.
- To dla mnie ?
- No, a dla kogo - zaśmiał się Marco.
- Nie mogę uwierzyć że zrobiliście dla mnie imprezę ! Jesteście super ! - Przytuliłam ze szczęścia Marco. W tym czasie do domu wszedł Neymar.
- Co ty robisz ? - Zapytał mnie zdezorientowany. Szybko odsunęłam się od niego, a na twarzy Marco pojawił się jeden wielki rumieniec.
- Kto to ? - Zapytał mnie Łukasz nie odrywają od Neya wzroku. Wszyscy patrzyli na niego dziwnie. Sam Neymar nie ukrywał zdziwienia patrząc co raz na innego piłkarza. Podeszłam do niego.
- Neymar to są chłopaki z Borussii, chłopaki to jest Neymar, mój przyjaciel - objęłam go żeby było mu raźniej.
- Dobra, wróćmy na Ziemię. Mamy coś dla ciebie - wziął Marco pudełko od Kuby i podał je mi. Otworzyłam je. W środku leżały nowe korki które znajdowały się na wystawie w galerii.
- To te korki z galerii i to jeszcze mój rozmiar ! Bardzo wam dziękuję ! - Przytuliłam mocno Marco i dałam mu całusa w policzek. Znowu na jego twarzy było widać wielki rumieniec. Spojrzałam na Mario. U niego było widać przygnębienie lecz ja udawałam, że tego nie widzę. Impreza się zaczęła. Muzyka grała tak głośno, że aż nie było słychać nawet własnych myśli. Usiadłam z Neymarem przy barze bo tam jeszcze można było normalnie pogadać.
- Ale mi niespodziankę zrobili - powiedziałam uszczęśliwiona bo jeszcze nikt nie zrobił mi imprezy niespodzianki.
- No -odpowiedział rozglądając się po domu. Widać było, że to go mało obchodziło.
- Myślałam, że inaczej spędzimy ten wieczór. Przepraszam cię jeżeli ci to się nie podoba.
- Nie musisz mnie przepraszać. Podoba mi się tu. Najważniejsze jest to, że ci się podoba. Ja dla ciebie wytrzymam wszystko - uśmiechną się do mnie.
- Kochany jesteś - złapałam go za rękę.
- A teraz pozwolisz, że idę się przejść - wstał z krzesła.
- Gdzie idziesz ? - Zapytałam zaciekawiona.
- Tam gdzie nogi mnie poniosą - uśmiechną się i odszedł. Zostałam sama. Pijąc drinka obserwowałam jak chłopacy wygłupiają się. W tym czasie podszedł do mnie Mario.
- Mogę tu usiąść ? - Zapytał mnie pokazując na wolne siedzenie obok.
- Siadaj - odpowiedziałam, wzięłam swoje rzeczy i wstałam z siedzenia. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Był to kto inny jak Mario.
- Czego chcesz ? - Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku.
- Wiem, że jesteś na mnie wkurzona - powiedział bardzo spokojnym głosem.
- Odkryłeś Amerykę ! I co jeszcze ?! Powiesz mi pewnie, że wygraliście chociaż ja o tym wiem ! Zacofany jesteś !- Zaśmiałam się szyderczo z niego.
- Rozumiem cię, dlaczego taka jesteś dla mnie i się nie dziwię. Sam bym też tak zareagował, ale proszę posłuchaj mnie. Chcę cię przeprosić - mówił spokojnie.
- Nie musisz mnie przepraszać. Ja już dobrze wiem jaki jesteś.
- Wcale nie wiesz. Nie znasz mnie dobrze, a ja nie znam ciebie dlatego chcę to rozpocząć od nowa. Wybacz mi.
- I co z tego, że ja wybaczę ci jeżeli następnym razem przez jak to ty nazywasz przypadek wyląduje z tobą w łóżku. Nie jestem typem dziewczyn która marzy właśnie o tym.
- Nawet bym czegoś takiego nie zrobił. Nie jestem taki ! Uwierz mi !
Po kilku minutach zastanowienia w końcu postanowiłam mu wybaczyć.
- Dobra przyjmuję przeprosiny. Tylko pamiętaj zniszczysz to, to od razu będzie po tobie - spojrzałam na niego srogo. W tym czasie wrócił do mnie Neymar.
- Chodź, coś ci pokażę - wysuną do mnie rękę. Popatrzyłam się na Mario, potem na Neya i w końcu podałam mu swą rękę. Chwycił mnie lekko i wyprowadził na zewnątrz. Było ciemno, a na niebie świeciły gwiazdy. Niebo wyglądało pięknie.
- Piękna noc  - patrzyłam na niebo.
- Nie tak piękna jak ty - objął mnie stojąc za mną.
- Tylko tak mówisz -zaśmiałam się.
- Wcale nie ! Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem - obrócił mnie do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy. W końcu kiedy miał nadejść ten moment usłyszeliśmy chichot chłopaków.
- Nie przeszkadzamy wam kochasie ? - Zapytał nas rozbawiony Jonas.
- Nie wcale - odpowiedziałam ironicznie.
- A to dobrze, bo chcemy ci porwać Neymara - uśmiechną się Marco.
- A po co on wam ?
- A tak o chcemy sobie pogadać - powiedział Marco, a jego uśmiech był coraz bardziej podejrzany.
- Nie musisz się denerwować ! Przecież ci go nie zjemy ! - Zaśmiał się Ilkay.
- Jesteście śmieszni ! Bierzcie go ja tutaj poczekam - usiadłam na pobliskim krześle i obserwowałam jak chłopacy wchodzą do środka.
*Neymar
- Znasz Niemiecki ? - Zapytał mnie blondyn.
- Ja ? - Zastanowiłem się. - Lena trochę uczyła mnie go ale nie mogę powiedzieć, że mam go opanowanego do perfekcji, ale proste zdania wypowiem.
Doszliśmy na miejsce, a mianowicie do pokoju piłkarza w którym siedziała grupa chłopaków. Usiadłem obok nich. - Więc,co ode mnie chcieliście ? - Zapytałem lekko skrępowany.
- Chcemy z tobą pogadać. Dowiedzieć się czegoś o tobie - odpowiedział jeden z nich.
- A dlaczego nie ma przy nas Leny ?
- No, bo chcemy pogadać tylko z tobą - powiedział tym razem do mnie brunet.
- No to co chcecie o mnie wiedzieć ?
- Od jak dawna znasz Lenę ?
 - Od roku. Poznaliśmy się na początku sezonu, a w ogóle po co wam to wiedzieć ?
- A tak o bo na zewnątrz wyglądało tak jakbyście byli parą - uśmiechną się do mnie blondynek.
- My się tylko przyjaźnimy - zaczerwieniłem się. W tym momencie do pokoju weszła Lena.
- Kończcie te pogaduchy - powiedziała do nas wchodząc do środka.
- Jak my dopiero zaczęliśmy - oznajmił jej Kuba.
-My już musimy wracać - popatrzyła się na mnie.
- Poczekaj ! - Poprosiłem ją.
- Chodź już ! - Spojrzała na mnie swoim groźnym wzrokiem.
- Dobra - odpowiedziałem z niechęcią. Szybko pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest już rozdział 11.
Myślałam, że lepszy mi wyjdzie, ale dobre i to.
Zachęcam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz. :)

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 10

Słońce świeciło tak mocno jak jeszcze nigdy tutaj. Ucieszona tym faktem powędrowałam do kuchni.
- Wszystkiego najlepszego ! - Od samego wejścia usłyszałam radosny głos taty i Ulli.
- Teraz jedz szybko naleśniki, przebieraj się i jedziemy - objaśnił mi tata.
- Ale gdzie ? - Dopytywałam się ich.
- Niespodzianka - uśmiechną się podejrzanie i wyszedł. Zjadłam szybko i poszłam na górę. Nałożyłam zwykłe dżinsy, top, trampki i zeszłam na dół.
- Gotowa ? - Zapytała mnie Ulla. Pokiwałam głową na tak i wyszłyśmy do samochodu gdzie czekał na nas tata.
***
Dojechaliśmy do centrum miasta. Gdy wyszłam z samochodu od razu kazano mi zakryć oczy. Strasznie tego nie lubię. Weszliśmy do jakiegoś budynku i od razu zostałam poprowadzona do windy, która zawiozła nas na dziesiąte piętro tak mi przynajmniej się wydawało. Po wyjściu z windy poszliśmy korytarzem i w końcu doszliśmy na miejsce.
- Mogę już otworzyć oczy ? - Zapytałam ich.
- Jeszcze nie - odpowiedziała Ulla otwierając drzwi. Odwiązała mi chustkę z oczu. Weszłam do środka.
- Oto twoje nowe mieszkanie - oznajmił mi tata. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kiedy to wszystko do mnie doszło rzuciłam się na nich.
- Dziękuję ! Dziękuję ! Dziękuję ! - Pocałowałam ich w policzek. Pobiegłam oglądać moje nowe mieszkanie. Wyglądało ono tak:
Salon

Kuchnia

Łazienka

Garderoba

I miejsce które mi najbardziej się podobało sypialnia.

Oprócz tego było jeszcze pomieszczenie dla mojego własnego użytku.
- Teraz będziesz mogła częściej przyjeżdżać - uśmiechnęła się Ulla.
- Ale tu jest pięknie i wszędzie blisko - zachwycałam się tym miejscem.
- To nie wszystko ! Zabieram cię na dzisiejszy mecz - dodał tata.
- No to będę musiała się przebrać - popatrzyłam na swoje ubranie i wyszłam z mieszkania.
***
- Tylko szybko ! - Krzykną do mnie nie wychodząc z samochodu.
- Dobra ! Dobra ! - Odkrzyknęłam i weszłam do domu. Pobiegłam na górę. Nałożyłam koszulkę BVB z nowego sezonu i zbiegłam na dół do samochodu. W drodze tata tłumaczył mi ich taktykę chociaż mało mnie to interesowało.
Gdy już dojechaliśmy podał mi bilet na mecz i powiedział gdzie mam iść. Usiadłam razem z kontuzjowanymi piłkarzami. Mieliśmy najlepsze miejsca. Po meczu, który wygrała Borussia 4-0 postanowiłam zejść do chłopaków, lecz niestety nie zostałam wpuszczona do nich. Widocznie musieli mnie wziąć za jedną z  dziennikarek. Rozzłoszczona tym faktem postanowiłam poczekać na mojego tatę obok samochodu. Telefon praktycznie nie wyłączał się od ludzi którzy składali mi życzenia. Jednak ciągle nie dzwonił numer na którym mi najbardziej zależało. Chodziło tu o Neymara. Smutna wykończyłam komórkę.
- Co się stało ? Wygraliśmy - poczochrał mi włosy tata.
- Tak - westchnęłam i wsiadłam do samochodu. Wracaliśmy w ciszy. Gdy byliśmy pod domem wyszłam z samochodu i wolnym krokiem weszłam do domu. W tym momencie zadzwonił telefon. Widząc, że dzwoni Neymar odebrałam wkurzona komórkę.
- Jestem na ciebie wkurzona ! Są moje urodziny, a ty mi nawet życzeń nie złożyłeś ! Inni mi już dawno złożyli, a ty ? Nic ! - Wydzierałam się na niego. Złapałam za drzwi mojego pokoju i otworzyłam je. Nagle stanęłam z wytrzeszczonymi oczami. W moim pokoju stał Neymar.
- To jest jakiś sen - powiedziałam. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Nadal jesteś na mnie zła ? - Zaśmiał się.
- Co ty tu robisz ? - Jeszcze nic do mnie nie dochodziło.
- Twoja mama mnie wpuściła.
- To nie jest tak do końca moja mama, ty chyba powinieneś być w Brazylii ?
- Wolałem spędzić ten ostatni tydzień wakacji z tobą, a w ogóle nie lubię składać życzenia przez telefon - uśmiechną się.
- Jesteś taki kochany ! - Przytuliłam się do niego. - A gdzie jest David ? - Zapytałam go.
- Przewraca ci w garderobie - zaśmiał się - David chodź tutaj ! - Zawołał go nie przestając mnie obejmować. W tej chwili właśnie wybiegł mały z garderoby.
- Chodź do mnie ! - Kucnęłam i wzięłam małego na ręce.
- Ale za wami tęskniłam ! - Przytuliłam ich.
- Mamy coś dla ciebie - podał mi do rąk małe ładnie ozdobione pudełeczko. Otworzyłam je. W środku leżała para kolczyków.
- Są śliczne ! - Zachwycałam się nimi.
- Pasują do twoich oczu.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Przypomniałam sobie ! Przecież miałam spakować się i zanieść walizki do mojego nowego domu - zaczęłam pakować się.
- Jakiego nowego domu ?
- Chodź pokażę ci mój prezent urodzinowy - wzięłam walizki i wyszłam z domu, a oni za mną.
***
- I jak ci się podoba mój nowy domek ? - Zaśmiałam się wchodząc do mieszkania.
- Ładny - wybełkotał.
- Chodź zobaczysz moją sypialnię - złapałam go za rękę i pociągnęłam do pokoju. - I jak ? - Zapytałam go siadając na łóżko
- To wszystko umeblował twój tata ? - Zapytał zaskoczony.
- No raczej Ulla bo mój tata nie ma takiego gustu - zaśmiałam się.
- Aha - zaczął rozglądać się po pokoju.
- Dobra trzeba się rozpakować - otworzyłam walizki.
- Pomogę ci.
- Nie potrzeba. Lepiej będzie jak zajmiesz się Davidem.
- Usiądzie i popatrzy - wziął go na ręce i posadził na łóżku. - To co mam robić ? - Zaczął wyciągać rzeczy z walizki.
- Będziesz mi podawać rzeczy - weszłam do garderoby. Zanim się obejrzałam on już nawalił na mnie wszystkie ubrania.
- Czy ja jestem wieszakiem ?! - Zdjęłam z siebie ubrania. Nagle poczułam lekkie wibracje w prawej kieszeni. Był to nowy sms:

Przyjdź teraz do mnie.
Marco

 Westchnęłam i odłożyłam telefon z powrotem do kieszeni..
- Co się stało ? - Zapytał przejęty smsem.
- Kolega do mnie napisał żebym do niego przyszła.
- No to idź. My tu poczekamy.
- Ja mam jeszcze lepszy pomysł - uśmiechnęłam się podejrzanie.
- Co znowu wykombinowałaś ?
- Pójdziesz ze mną.
- A po co ja tam ?
- Poznasz, moich kolegów, a w ogóle to nie będziesz siedzieć tu sam.
- Gdzie ja zostawię Davida ?
- Zostawimy go u moich rodziców i tak jest jego pora spania. Zaśnie i pojedziemy do Marco. No proszę, Ney ! - Złapałam go za rękę i patrzyłam mu głęboko w oczy. Widać było, że czuł się niekomfortowo, ale ja nigdy się nie poddaje i naciskałam go dalej. W końcu pękł i się zgodził. Wzięłam torebkę i zeszliśmy wszyscy do samochodu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest wreszcie rozdział 10.
W tym rozdziale pojawia się Neymar i będzie on teraz coraz częściej.
W następnych rozdziałach nie będzie już tak kolorowo, przynajmniej dla niektórych postaci, ale ja już będę milczeć bo jeszcze wszystko wypaplam. :p
Nie wiem kiedy napiszę następny rozdział, bo w roku szkolnym nie mam za bardzo na pisanie czasu.
Zapraszam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz. :)

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 9

*Marco
- Dlaczego Mario nie poszedł z nami ? - Zapytał mnie Kevin. 
- Bo nie chciał, a ja nie będę go zmuszać - odpowiedziałem.
- No ale nas to zmuszałeś.
- Wiesz jaki jest Mario. Policja nawet jego by nie zmusiła.
- Ciekawe jak my mamy jej to kupić jeżeli nie znamy jej rozmiaru - powiedział Auba.
- Trzeba go jakoś wykombinować - zamyśliłem się. W tym czasie przechodziliśmy obok jednej z restauracji. Zatrzymałem się przy czym to samo zrobili chłopacy.
- Czy tam siedzi Lena ? - Zapytałem ich.
- No raczej - odpowiedział Kevin wychylając się mocniej.
- Nie wychylaj się tak ! - Pociągnąłem go za koszulkę.
- Dlaczego ? - Powiedział trochę wkurzony.
- Bo jak cię zobaczy to będzie lipa.
- Skąd wiesz, że pozna mnie ?
- Tej twarzy nie da się zapomnieć - zaśmiał się Pierre.
- Bardzo śmieszne ! - Walną go.
- Uspokójcie się ! - Krzyknąłem do nich.
- Sorry ! - Odpowiedzieli chórem. Zacząłem ją obserwować.
***
Minęło około 30 minut, a ona nadal siedziała w tej restauracji i gadała przez telefon.
- Co ona może tak długo tam robić ?! - Zapytałem ich opierając się o okno restauracji, jednak tak aby nikt mnie nie widział.
- Szczerze mało mnie to obchodzi - odpowiedział Pierre, siedząc oparty o przyuliczną lampę.
- Długo tu będziemy siedzieć ? - Zapytał mnie Kevin kopiąc jakiegoś kamyka.
- Nie marudź - odpowiedziałem - Muszę dowiedzieć się jaki ona ma rozmiar żeby kupić jej te cholerne korki.
- Patrząc przez okno to na pewno się dowiesz - odparł ironicznie Kevin.
- A ty to przypadkiem nie za bardzo polubiłeś Lenę ? - Zapytał mnie Pierre uśmiechając się szatańsko.
- Ja ? - Zaśmiałem się. - Lubię ją i nic więcej, a w ogóle to bym nie mógł zrobić tego dla Mario. Wreszcie Lena wstała od stolika i wyszła z restauracji, a my za nią.
- Zachciało ci się akurat dzisiaj bawić się w szpiega - powiedział wkurzony Pierre.
- A niby jak chcesz się dowiedzieć jaki ma rozmiar - odpowiedziałem.
- Nie mogliśmy po prostu jej się zapytać ?
- A ty jesteś taki głupi naprawdę czy udajesz ? - Zapytałem ironicznie. Po chwili Lena skręciła do jednego z sklepów z butami.
- Wchodzimy - powiedziałem do nich i po cichu weszliśmy do środka. Schowaliśmy się za jedną z pólek.
- No i co dalej geniuszu ? - Zapytał mnie Auba.
- Trzeba zobaczyć jaki rozmiar przymierza.
- Ciekawie jak ?
- Trzeba jakoś spróbować - wychyliłem się za półki. Nagle poczułem jak ktoś ciągnie mnie za koszulkę. Odwróciłem się. Przede mną stała Lena. Widać, że była wkurzona.
- Czy wy mnie śledzicie ?! - Zapytała patrząc na mnie groźnie.
- My ? - zacząłem udawać głupka.
- Nie ci inni piłkarze. Nie rób ze mnie głupka - powiedziała już bardziej ostro.
- Co ty zrobiłeś ?! - Szepną do mnie Auba.
- Bądźcie cicho ! - szepnąłem do nich. Staliśmy cicho.
- Wiejmy ! - Krzyknąłem do nich i zaczęliśmy biec, a ona za nami.
- Gdzie biegniemy ? - Zapytał mnie zdyszany Kevin.
- Jak najdalej !
- Dogania nas ! Jak na dziewczynę to szybko biega.
- Zaraz będziemy na miejscu. Uwaga próg ! - Przeskoczyłem go i stanąłem na schodach. Stojąc usłyszałem huk.
- Nawet przez próg nie umiecie przeskoczyć ? - Zapytałem ich wkurzony.
- To ten debil nogi podcina ! - Wstał z ziemi Kevin.
*Lena
Zajęło mi to sporo czasu, ale w końcu ich dogoniłam.
- Czy was coś walnęło ?! Czemu uciekaliście ?! - Podeszłam do Marco. - Tylko nie próbujcie znowu uciec !
- Uważaj jest tu podest - ostrzegł mnie Marco.
- Czemu Pierre siedzi ?
- Potkną się o podest.
- O podest ? - Zapytałam go zdziwiona. Wzruszył ramionami.
- Nic już mnie nie zaskoczy - powiedziałam sama do siebie i weszłam do nich.
- Nic ci się nie stało ? - Zapytałam go.
- Oprócz tego, że rozwaliłem sobie kolano to nic - odpowiedział wstając z ziemi.
- Chodźcie, pojedziemy do mojego domu - powiedziałam odchodząc od nich trochę dalej.
- A po co tam ? - Zapytał mnie Marco.
- Nie pytaj tylko chodź - odburknęłam.
***
- Czy wy jesteście normalni ! - Krzyczał na nich mój ojciec. - Jutro mecz, a wam zachciało się szpiegowania - chodził zdenerwowany w tą i z powrotem.
- No, ale przecież nic się nie stało - próbował załagodzić sytuację Marco, ale to bardziej go sprowokowało.
- Pierre ma rozwalone kolano, a wystarczyłoby żeby was jakiś paparazzi złapał i zrobił zdjęcia jak to szpiegujecie jakąś dziewczynę, ale no tak ! Dla was to nic !
- No, ale ja mogę grać z rozwalonym kolanem, a paparazzi od dłuższego czasu za nami nie chodzą, więc jest gites - uśmiechną się Auba.
- Gites ! Ty to lepiej nic nie mów - popatrzył na niego srogo.
- I po co było mnie śledzić ?! - Wtrąciłam się.
- No właśnie ! Po jaką cholerę ?! Jak on w ogóle rozwalił sobie te kolano ? - Spojrzał na nich. Siedzieli cicho. W końcu odezwał się Kevin.
- Potknęliśmy się - odpowiedział cicho.
- A czemu ją...dobra jest to najmniej ważne. Gorsze jest to, że odpadł nam z jutrzejszego meczu jeden z czołowych piłkarzy - podrapał się po głowie. 
- Jak to jeden ? Kto ? - Zdziwił się Marco.
- Mario na pewno nie zagra, bo na treningach w ogóle nie jest skoncentrowany i taka osoba po prostu nie zagra.
Chłopacy popatrzyli się na mnie. Znowu zrobiło mi się dziwnie w środku.
- Ja już chyba pójdę do siebie - wybełkotałam.
- A co się stało ? - Zapytał mnie Auba tak jakby wiedział co mi jest i od czego tak jest.
- Brzuch mnie boli - chwyciłam za brzuch i poszłam na górę. Położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć. Widocznie dręczyło mnie sumienie. W końcu po kilkudziesięciu próbach wreszcie zasnęłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest rozdział 9.
Był on pisany kilka razy, ale ta wersja mi wyglądała na najlepszą.
Mam nadzieje, że spodoba wam się. :)
Przypominam o komentowaniu, bo jak komentujesz to motywujesz. :)

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 8

*Lena
Obudziłam się z samego rana. Przetarłam zaspane oczy i poszłam do łazienki. Szybki prysznic i znowu znalazłam się w swoim pokoju. Wszystko wyglądało, że to będzie dzień jak co dzień. Jutro są moje urodziny, a że nie wiedziałam co chcieć na nie musiałam znowu pójść do miasta. Otworzyłam szafę. Wyciągnęłam białą bez ramiączek bluzkę w różowe kwiaty i dżinsowe szorty. Na nogi nałożyłam białe na szpilce buty z ćwiekami i zeszłam na dół. W kuchni siedział tata z Ullą.
- Jak się spało ? - Zapytała mnie Ulla.
- Nawet dobrze - odpowiedziałam biorąc z talerza tosty.
- A dzisiaj spotykasz się z Mario ?
- Nie, a co ?- popatrzyłam się na nich.
- Ostatnio często z nim spotykasz się.
- Teraz już będzie tego mniej - zaczęłam bawić się łyżeczką od herbaty.
- Dobra nie będę wam przeszkadzać w tych babskich rozmowach - zaśmiał się tata i wyszedł z kuchni.
- Pokłóciliście się ? - Naciskała ciągle Ulla.
- Nic mnie z nim nie łączy ! Nie ma miejsca dla niego w moim życiu, a jak by nawet było to i tak nic by nie wyszło ! Nie jest w moim typie i koniec ! - Odsunęłam z całą siłą krzesło i wyszłam z domu. Poczułam nagle taką lekkość. Widocznie powiedziałam wszystko co mnie drażniło, lecz ciągle czuję się jakoś dziwnie. Niepotrzebnie krzyknęłam do Ulli. Przecież to nie jej wina, że Mario jest takim głupkiem. Nie będę się już wracać, więc nic innego mi nie pozostało tylko pójść do tego miasta. Jedyną rzeczą jaka teraz mi się marzyła były to nowe korki, które akurat stały na pobliskiej wystawie. Widząc je od razu podeszłam do nich i zaczęłam wpatrywać się w nie jak w obrazek.
- Podobają ci się - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się. Przy mnie stał Marco.
- Podobają ci się ? - Powtórzył pytanie.
- Tak, bo wiesz...mam jutro urodziny - odpowiedziałam.
- Masz jutro urodziny ?!
- No, a co w tym dziwnego ?
- Nic.
- Co tutaj robisz ?
- Lubię czasem połazić po sklepach.
- Jesteś sam ?
- No tak, a co ? Chodzi o Mario ? Na pewno się pogodzicie.
- Ja nawet nie wiem czy chcę - usiadłam na ławkę.
- On dobrze wie co zrobił. Wybacz mu.
- Czemu mam mu wybaczyć ? Dlatego, że jest twoim przyjacielem ? Zauważyłam jaki on jest i nie chcę być pierwszą lepszą z którą będzie po dwóch dniach się całował !
- Widziałaś jaki on teraz jest strasznie smutny ?! Lena, bądź dobra i wybacz mu.
- On mnie nawet nie przeprosił i mam mu niby od razu wybaczyć ?! Mowy nie ma !
- Jak ty mu tego nie ułatwiasz.
- Wiem, że będziesz go bronić, dlatego nie będę sobie marnować czasu i idę. Cześć ! - Wstałam i poszłam prosto przed siebie. Żaden chłopak mnie nie rozumie. Dołowałam siebie aż zauważyłam restauracje. Weszłam do niej i i zajęłam miejsce przy oknie.
*Mario
Siedzieliśmy u mnie z chłopakami. Opierając się patrzyłem w jeden punkt, co chwila ziewając z braku snu, który ostatnio nie przychodził mi dość szybko.
- Co ci ? - Zapytał mnie Jonas patrząc na mnie dziwnie.
- Nic nie ma sensu - odburknąłem.
- Niedługo przez tą laskę nabawisz się depresji - dodał Pierre. W tym czasie do mieszkania wszedł Marco.
- Gdzie ty byłeś ?! - Zapytał go Kevin.
- W galerii, a co ? - Wszedł do pokoju.
- Oprócz tego, że Mario powoli dostaje depresji, a my przy tym się nudzimy to jest bardzo dobrze -zaśmiał się ironicznie Sven. Usiadł obok mnie Marco.
- Mam newsa - powiedział swoim dumnym głosem. Zawsze tak mówił, kiedy odkrył coś o czym nikt nie wiedział ze znajomych.
- Jakiego ? - Zapytałem go lekko zainteresowany.
- Lena ma jutro urodziny - uśmiechną się do nas.
- No i co ? - Zapytał bez wzruszenia Łukasz.
- Pomyślałem, że może zrobimy jej imprezę niespodziankę - zaproponował Marco.
- Dobra, ale u kogo ? - Zapytał tym razem Pierre.
- Można u mnie - zaproponował znowu Marco.
- Tylko jest jeden mały problem. Co ty dasz jej w prezencie ?! Przecież nie dasz jej nic - powiedział Kevin.
- Nie wiemy nawet co ona chce - dodał Sokratis.
- Ja dobrze wiem co chce - uśmiechną się podejrzanie.
- Niby co ? - Zapytał go Sebastian. Wtedy Marco pokazał żeby wszyscy do niego podeszli. Kiedy już wszyscy byli na miejscu on powiedział wszystko co miał i co chciał nam powiedzieć.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 8 rozdział.
Moim zdaniem nie wyszedł mi za najlepiej, ale ocenianie zostawiam wam.
Pamiętajcie o komentowaniu.
Mogą być nawet z anonima.
Komentujcie, bo to motywuje. :)



poniedziałek, 8 września 2014

Liebster Award

Czas na moją kolej.

Nominację dostałam od Soldier z http://death-that-never-comes.blogspot.com

Oto moje odpowiedzi:
1. Ulubiony film i książka?
Opowieści z Narni.
2. Masz jakiś ulubiony serial?
Nie mam. Oglądam to co mi się spodoba.
3. Dobrze się uczysz czy raczej słabo?
Nie tak źle, ale mogłoby być lepiej
4. Jesteś od czegoś uzależniony/a? Jeśli tak to od czego?
Tylko od Borussii *_*
5. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Któregoś dnia coś mnie natchnęło i postanowiłam to napisać. :)
6. Wolisz pytać czy odpowiadać?
Odpowiadać
7. Ulubiony kolor?
Fioletowy
8. Czy masz jakąś piosenkę, z którą wiążą się jakieś wspomnienia?
Jest to piosenka Magic System - Magic In The Air
9. Wierzysz w duchy?
Nie
10. Czy jesteś tolerancyjna?
Tak
11. Jaki jest Twój ulubiony sport?
Piłka nożna i trochę siatkówka

Moje nominację:
1.wszystko-to-co-mam-tylko-tobie-dam.blogspot.com
2.to-nie-przyjazn-tylko-milosc.blogspot.com
3.milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com
4.true-love-bvb.blogspot
5.milosc-ma-moc.blogspot.com
6.wymyslanka11bvb.blogspot.com
7.zycie-w-horrorze.blogspot.com/
8.borussenfurimmer.blogspot.com/
9.po-prostumniekochaj.blogspot.com/
10.polaczyla-nas-pilka-nozna.blogspot.com/
11.dortmund-bvb.blogspot.com

Moje pytania:
1. Ulubiony kolor ?
2. Tymbark vs Frugo ?
3. Ulubiony sportowiec ?
4. Piosenka na dziś ?
5.Ulubiony aktor ?
6. Najgorsza cecha człowieka ?
7.Ulubiony piosenkarz ?
8. Kim chcesz zostać w przyszłości ?
9. Ulubiony cytat ?
10. Twój idol ?
11. Wymarzone miejsce na wakacje ?

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 7

*Marco
Szedłem razem ze Zorciem przez długi korytarz gdy w końcu doszliśmy do jego gabinetu. Otworzył drzwi i wszedł do środka, a ja powoli za nim.
- Siadaj Marco - wskazał na fotel przed jego biurkiem. Usiadłem dość powoli.
- Ten pomysł z grą to był wszystkich, a nie mój - zacząłem mówić jak katarynka.
- Nie chodzi mi w ogóle o ten mecz - uspakajał mnie Zorc. - Chodzi mi mianowicie o tą dziewczynę.
- My chcieliśmy tylko pokazać jej boisko, a mecz to jakoś sam wyszedł - tłumaczyłem.
- Marco, nie chodzi mi o mecz. Chcę żebyś mi powiedział kim jest ta dziewczyna - patrzył ciągle na mnie. Nie wiedziałem czy powiedzieć prawdę czy skłamać. Postanowiłem milczeć.
- Wiem, że znasz ją. Ty znasz prawie cały Dortmund - naciskał na mnie. Wiedziałem, że robię pewnie źle, ale nie chciałem jej wydać, żeby nie dostała. Prawdą było, że znam prawie wszystkich w Dortmundzie, lecz nie przestałem milczeć. Było to dziecinne ale co innego mi zostało.
- Marco do cholery ! Siedzimy tu już prawie godzinę, a ty ciągle milczysz ! Chcę tylko wiedzieć kim jest ta dziewczyna ! Nic więcej - zaczął się denerwować. Czułem, że to zaszło już za daleko. Postanowiłem powiedzieć prawdę.
- Nic jej pan nie zrobi ? - Zapytałem upewniając się.
- A co ja mam niby jej zrobić ?! Marco nie osłabiaj mnie ! - powiedział zwątpionym głosem.
- Ona ma na imię Lena i jest córką...trenera Kloppa.
- To córka Jurgena ! - Na jego twarzy było widać zdziwienie.
- No, tak.
- A wiesz coś jeszcze o niej ?
- Nie za bardzo. Jedyne co wiem to, że mieszka za granicą, a dalej już nic. Więcej o niej wie Mario.
- Dobra to nic - powiedział, lecz na jego twarzy było widać niezadowolenie taką odpowiedział. - Możesz już pójść do szatni.
- Dobrze - odpowiedziałem po czym wyszedłem z gabinetu. Szedłem przez długi korytarz. Co oni mogą chcieć od Leny ? Może niepotrzebnie mówiłem o niej dla Zorca ? Te pytania chodziły mi po głowie dopóki doszedłem do szatni.
*Lena
Siedziałam w szatni z chłopakami. - Autobus następny będzie dopiero za dwie godziny - oznajmiłam im patrząc na rozkład jazdy autobusów w komórce.
- No to jeszcze trochę z nami posiedzisz - uśmiechną się Auba.
- Więc muszę wrócić na piechotę - westchnęłam.
- Na pewno nie będziesz wracać taki kawał pieszo ! Za daleko ! - Oburzył się Jonas.
- A co ty o nią tak nagle się martwisz ? - Zaśmiał się Kevin.
- Wcale się tak nie martwię. Po prostu wiem, że to jest daleko - oburzył się Niemiec.
- Dobra uspokójcie się ! - Krzykną do nich Sven. - Czy nikogo nie interesuje fakt, że Marco nie ma już od godziny !
- No właśnie gdzie on jest ? - Zapytał nas Sebastian.
- Siedzi u Zorca - odpowiedział Nuri. W tym czasie otworzyły się drzwi, a do szatni wszedł Marco.
- I co on chciał ? - Zapytał go Łukasz.
- Nic. Zapytał tylko o Lenę i nic więcej.
- Jak to o mnie ? - Poderwałam się.
- Nie musisz się martwić. Nic ci nie zrobi - uspakajał mnie.
- Co za porąbany dzień - westchnęłam.
- Dobra to czekasz z nami czy mam cię odwieść ? - Zapytał mnie Mario.
- Poczekam. Wrócę z tatą, a w ogóle to wrócę z kim bęę chciała, a nie tylko z tobą - odpowiedziałam nie zwracając na niego uwagi.
- Ok - odpowiedział cicho. Tak jakby nie chciał żebym to usłyszała.
*Jurgen
Zacząłem przeglądać ostatnie papiery gdy zadzwonił telefon.
- Tak - odebrałem. Usłyszałem głos Michaela.
- Możesz na chwile przyjść do mojego gabinetu ? - Zapytał mnie.
- No, już idę - odłożyłem słuchawkę i wyszedłem z pokoju. Zakluczyłem drzwi i ruszyłem w stronę gabinetu Zorca. Gdy byłem już na miejscu, zapukałem i wszedłem do środka.
- Cześć ! Co się stało ? - Przywitałem się z nim.
- Cześć ! Muszę cię o coś zapytać.
- O co ?
- Ta dziewczyna, która była razem z naszymi piłkarzami to twoja córka ?
- Co znowu narobiła ? - Zapytałem lekko zdenerwowany.
- Nic. Tylko chłopacy rozegrali mały mecz i widziałem z Hansem jak gra, a gra rewelacyjnie !
- I tylko dlatego mnie zawołałeś ?
- Nie. Chcę ciebie zapytać czy ona gdzieś gra, bo u nas nie ma takiej piłkarki.
- Gra w FC Barcelonie.
- Doszliśmy do wniosku, że w naszej dziewczęcej drużynie potrzebna jest taka piłkarka.
- Ona na pewno się nie zgodzi. Podoba jej się tam.
- Nie chodzi nam oto żeby od razu kupować. Chcemy ją wypożyczyć na sezon, a potem w razie czego odkupić.
- I co ja mam z tym wspólnego ?
- Chcemy żebyś ją namówił do tego.
- Ja nie mogę jej kazać przenieść się.
- Nie chodzi o to żebyś kazał, tylko powiedział jej jak u nas fajnie i takie tam.
- Dobra, nie obiecuję - westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Idąc korytarzem myślałem jak to jej powiedzieć. Gdy byłem już przy pokoju z szatni chłopaków wyszła Lena.
- Wracasz już do domu ? - Zapytała mnie.
- Tak.
- A mogę z tobą ?
- Oczywiście. Tylko wezmę swoje rzeczy - wszedłem do swojego pokoju. Wziąłem rzeczy i poszedłem do samochodu. Przy nim czekała na mnie Lena. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu. W domu też tak było. Gdy weszliśmy Lena pobiegła do siebie na górę, a ja poszedłem do kuchni gdzie siedziała Ulla.
- I jak było ? - Zapytała mnie wycierając z półek kurze.
- Normalnie, a jak miało być - odpowiedziałem poddenerwowany chodząc to i z powrotem.
- Co się stało Lenie ? - Popatrzyła się na mnie.
- Nic.
- Znam cię już na tyle, więc wiem jak chodzisz to i z powrotem zdenerwowany to dlatego, że chodzi o Lenę, albo gracie na drugi dzień mecz, a że nie gracie to na pewno chodzi o Lenę.
- Dobra, ale obiecaj, że nic jej nie powiesz.
- Obiecuję.
- Michael z Hansem wpadli na pomysł ściągnięcia do Borussii Leny, a ja mam im w tym pomóc.
- Jak ?
- Mam ją do tego zachęcić, ale ja tego nie zrobię. Wiem, że jej podoba się granie w Barcelonie. Nie mogę jej kazać przenieść się do Dortmundu.
- To chyba nie jest jeszcze pewne, może przecież nic z tego nie wyjść - próbowała mnie pocieszyć, ale to nic nie pomogło.
- Oni chcą ją wypożyczyć, a wypożyczenia często się sprawdzają i to jeszcze w przypadku tak młodych piłkarzy.
- No to pobędzie sezon i wróci do Barcelony.
- Jeżeli jej nie będą chcieli odkupić.
- Przejmujesz się za w czasu.
- Może i tak. W ogóle co za porąbany dzień. Jak nie Lena to Mario był ciągle rozkojarzony na treningu. Jak tak dalej pójdzie to nie wezmę go na następny mecz
- Właśnie, pro po Leny i Mario. Nie sądzisz, że ich coś łączy ?
- Łączy ? Co ty ! - Zaśmiałem się.
- Myśl co chcesz, ale ja twierdze, że ich coś jednak łączy.
- Jestem tak wykończony, że nawet nie mam siły kłócić się o Leę i Mario - wyszedłem z kuchni i poszedłem do pokoju położyć się.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest rozdział 7. :)
Mam nadzieje, że wam się spodoba :)
Zapraszam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz. :)

środa, 3 września 2014

Rozdział 6

*Mario
Ja to jestem debil. Mówiłem sobie w myślach. Czemu to zrobiłem ? Znam ją dopiero dwa dni i już chciałem się całować, debil ! Ruszyłem wolnym krokiem w stronę samochodu. Kiedy doszedłem do niego przypomniałem sobie, że mam ten głupi trening. Rozmyślając o wszystkim walnąłem głową w kierownice. Tak mocno aż było słychać klakson. Wkurzony pojechałem na trening. Całą drogę rozmyślałem czy to nie zniszczyło naszej przyjaźni. Tak mocno, że aż co chwila słyszałem głosy klaksonów innych kierowców, którzy jechali za mną. W końcu dojechałem na miejsce. Zaparkowałem byle jak samochód i ruszyłem w stronę szatni. Wiedziałem, że będę miał cały popsuty dzień. Wszedłem do środka. W środku byli już chłopacy. Rzuciłem swoje rzeczy i zacząłem się przebierać.
- Co ty taki naburmuszony ? - Zapytał mnie Mitch wyciągając rękawice z plecaka.
- Nie ważne - odburknąłem.
- Co, Lena cię spławiła ? - Zaśmiał się Marco.
- Odwalcie się ode mnie ! - Krzyknąłem i rzuciłem w niego bluzą.
- Wstałeś lewą nogą albo rzeczywiście cię spławiła - dodał Kevin.
- Nie spławiła mnie tylko ja zachowałem się jak skończony dupek.
- To co ty jej zrobiłeś ? - Dopytywali się piłkarze.
- Próbowałem ją pocałować - zakryłem twarz rękoma.
- Sorry, że się wtrącam, ale ktoś mi powie kto to jest ta Lena ? - Zapytał z zaciekawieniem Mitch.
- To córka trenera w której jest zakochany Mario - wytłumaczył mu Pierre.
- To teraz za takie się łapiesz - zaśmiał się bramkarz.
- To w cale nie śmieszne. Na prawdę jestem na siebie wkurzony.
- No to co teraz zrobisz ? - Zapytał mnie Kevin.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałem wycierając twarz o koszulkę. Po chwili do szatni wszedł Łukasz.
- Zaczął się już trening - oznajmił nam. Szybko się pozbieraliśmy i ruszyliśmy na trening.
*Lena
Usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam książkę na stolik i poszłam otworzyć je. Stała w nich Ulla.
- Jesteś mocno zajęta ? - Zapytała mnie.
- Nie, a coś się stało ?
- Nic wielkiego. Twój ojciec zapomniał portfela i myślałam, że może mu zaniesiesz.
- No..mogę - odpowiedziałam ciągle namyślając się. Zeszłyśmy na dół. Na komodzie leżał portfel taty. Wzięłam go i wyszłam z domu. Gdy doszłam na autobus, sięgnęłam do kieszeni sprawdzić czy nie zgubiłam portfelu, a przy okazji szukałam drobnych monet na bilet. Kiedy autobus przyjechał wsiadłam do niego i poszłam do kierowcy kupić bilet.
- Poproszę jeden normalny bilet - poprosiłam ładnie, a kierowca podał mi jeden bilet, taki jak chciałam. Usiadłam przy oknie i patrzyłam na mijające budynki. Gdy był już mój przystanek wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy autobus się zatrzymał wyszłam i poszłam w stronę siedziby Borussii.
***
Na korytarzu było strasznie cicho, aż za cicho. Szłam mijając różne pokoje, aż w końcu doszłam do pokoju mojego taty. Zapukałam lekko do drzwi.
- Proszę ! - Usłyszałam znajomy głos. Weszłam do środka. Był tam tylko mój tata.
- Cześć ! - Przywitałam się.
- Cześć ! Co tutaj robisz ? - Zapytał mnie odrywając się na chwilę od papierów.
- Zapomniałeś portfela - położyłam go na biurku.
- Dzięki - wziął go do ręki i wsadził do kieszeni.
- No to ja już pójdę - chwyciłam za klamkę.
- Może masz ochotę spotkać się z chłopakami ? - Zaproponował mi.
- Czy ja wiem - odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu. Nie chciałam spotkać Mario, ale w sumię to znam też innych, a nie tylko Mario. Postanowiłam z nimi spotkać się.
- Jak coś to drugie drzwi na lewo - uśmiechną się, a ja w tym czasie wyszłam. Szłam powoli korytarzem gdy doszłam do szatni. Bałam się trochę wejść, bo mogło ich wcale tam nie być, a innych nie znam. Otworzyłam powoli drzwi. W szatni siedzieli piłkarze których wzrok padł prosto na mnie.
- Kim ty jesteś ? - Zapytał mnie jeden z nich.
- Ja..ja jestem córką trenera Kloppa - odpowiedziałam lekko jąkając się. W tym czasie spod prysznica wrócił Marco z resztą.
- O Lena ! - Przywitał się ze mną.
- Cześć ! - powiedziałam trochę skrępowana.
- Nie musisz nas się bać. Przecież ci nic nie zrobimy - zaśmiał się blondyn. Weszłam do środka. Widok półnagich piłkarzy nie za bardzo podobał mi się.
- Jak masz na imię ? - Podszedł do mnie jeden z piłkarzy.
- Lena - odpowiedziałam po czym oni wykrzyczeli swoje imiona chórem.
- Chcesz zobaczyć nasze boisko ? - Zapytał mnie Henrikh.
- Mogę zobaczyć - powiedziałam zakłopotana, wtedy Nuri złapał mnie za rękę i pociągną w stronę wyjścia. Weszliśmy na boisko. Zaczęłam się rozglądać, wtedy Łukasz podszedł do jednej z ławek i wyciągną piłkę.
- Grasz ? - Zapytał mnie po chwili.
- Można tutaj ?
- A czemu nie ? - odpowiedział Polak podbijając piłkę.
- No weź nie daj się prosić ! Jeden krótki meczyk - zaczął nakłaniać mnie Pierre.
- No dobra - zgodziłam się. Szybko podzieliliśmy się na grupy i zaczęliśmy grać. Grało nam się fantastycznie do momentu kiedy jeden z nich nagle się zatrzymał z piłką.
- Co jest ? - Zapytałam go.
- Idzie Watzke i Zorc - oznajmił nam Marcel.
- Chowajcie piłkę ! - Dodał Kevin rzucając piłkę dla Mario, który schował ją za sobą
- A wy chłopacy już nie po treningu ? - Zapytał ich jeden z tych panów.
- Już po - odpowiedział Neven.
- No to w takim razie czemu tu jesteście ? - Dopytywał się drugi.
- Pokazywaliśmy dla koleżanki boisko - powiedział Mario.
- I graliście w piłkę ?
- Tak.
- Idźcie do szatni odpocząć, a ty Marco pójdziesz ze mną - wskazał na niego po czym zabrali się i poszli, a Marco za nimi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest 6 rozdział.
Mam nadzieje, że wam się spodoba. :)
Zapraszam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz. :)

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 5

*Mario
Ranek niby taki jak zawsze. Promienie słońca wpadały przez szczeliny zasłonek do pokoju co spowodowało szybsze wstanie z łóżka. Poszedłem do łazienki umyć i przebrać się. Przez wczorajsze zalanie łazienki czuć było tu wilgoć. Trzeba będzie zrobić remont. Pomyślałem. Umyty i ubrany poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Znowu musiałem nacieszyć się wczorajszym kawałkiem pizzy no bo w lodówce ciągle lśniło pustkami, a ja nie mam czasu zrobić zakupy. Niby ranek taki jak każdy, ale było w nim coś innego. Była to samotność. Czuje się coraz bardziej samotny. Najbardziej przeraża mnie cisza. To przez nią czuję się taki sam. W domu w którym kiedyś było pełno głosów dziewczyn teraz jest nic. Zostałem sam. Wole być już sam niż z dziewczynami które mnie nie kochały lecz kochały moje pieniądze. Chociaż ja je kochałem. Czemu muszę się tak łatwo zakochiwać ? Jeszcze gdy teraz pojawiła się ona. Ma wszystkie cechy które najbardziej lubię. Jest mądra, niedostępna no i oczywiście piękna, a co najlepsze kocha piłkę nożną tak jak ja. Właśnie piłka nożna, trening przecież mamy razem biegać ! Na śmierć zapomniałem ! Chwyciłem za kluczyki i pobiegłem do samochodu.
*Lena
- Po butka śpiochu ! - Zaczął szturchać mną tata.
- No już ! Tylko jeszcze pięć minut - przekręcałam się z jednej strony na drugą.
- Za pięć minut będzie już dziewiąta - oznajmił mi, a ja jak na rozkaz podniosłam się z łóżka.
- Spóźniłam się ! - Krzyczałam wybierając z szafy jakieś szorty i t-shirt.
- Gdzie ty znowu idziesz ?
- Idę biegać z Mario.
- Pamiętam jak kiedyś mówiłaś, że chłopacy są głupi, a teraz chodzisz z nimi biegać - zaśmiał się.
- Miałam wtedy 10 lat, a w ogóle czy ty mi coś sugerujesz ?
- Ja ? Nic.
- Dobra dosyć gadania. Nie chce spóźnić się - wybiegłam z pokoju i pobiegłam do łazienki. Szybko umyłam się, ubrałam i pobiegłam na dół do kuchni. Wzięłam do ręki naleśnika i wybiegłam na korytarz.
- Gdzie ty tak znowu pędzisz ? - Zapytała mnie Ulla smażąc kolejne porcje naleśników.
- Idę biegać - odpowiedziałam. Nałożyłam swoje adidasy i wyszłam z domu. Przed bramą czekał na mnie Mario.
- Pewnie długo na mnie czekasz - przywitałam się z nim.
- Wcale nie. No to co biegamy ?
- Dobra, ale najpierw spróbuj mnie złapać - zaczęłam biec, a on za mną.
- Z walizką nie byłaś taka szybka ! - Krzykną do mnie biegnąc daleko z tyłu.
- Ciekawie jak ty byś biegł niosąc walizkę - odkrzyknęłam. Biegliśmy jeszcze przez około pięć minut, gdy nagle zauważyłam, że Mario dalej nie biegnie.
- Czemu nie biegniesz ? - Zapytałam podchodząc do niego.
- Noga mnie boli. Nie mogę chodzić - zaczął skarżyć się piłkarz łapiąc za kostkę.
- Pokaż mi ją - usiadłam obok niego.
- Złapałem cię - złapał mnie za biodro.
- Ty cwaniaku - uśmiechnęłam się, a on zaczął mnie łaskotać. Gdy nagle nasze oczy zbliżyły się do siebie. Serce zaczęło mi bić mocniej, a nogi miałam z waty. Jego twarz zbliżała się do mojej coraz bardziej. Wiedziałam co się święci lecz ja tego nie chciałam, ale co miałam zrobić ? Kiedy jego twarz była już niebezpiecznie blisko, ja odsunęłam się.
- Co ty robisz ? - Zapytałam zdziwiona.
- Ja...Nic...Już nieważne - zaczerwienił się ze wstydu piłkarz. Zapadła cisza.
- No to wracamy ? - Zapytałam go przerywając cisze.
- Możemy wracać - odpowiedział już bez takiego entuzjazmu. Pobiegliśmy do mojego domu. Rzadko odzywaliśmy się. Wyglądało to tak jakby cała nasza znajomość wisiała na włosku przez ten jeden głupi incydent. Kiedy doszliśmy do domu przypomniałam sobie o jego bluzie.
- Wejdź na chwilę - powiedziałam otwierając drzwi, a on wszedł po cichu do środka. Poszłam na górę. Wzięłam z krzesła bluzę i zeszłam na dół.
- Jeszcze raz dzięki za bluzę - podałam mu ją.
- Nie ma za co - odpowiedział i odszedł. Zamknęłam drzwi i poszłam, a raczej poczłapałam na górę. Wzięłam książkę którą ostatnio zaczęłam czytać lecz nie mogłam normalnie skończyć, bo nie mam nigdy ma nią czasu. Usiadłam na łóżko i pogrążyłam się w lekturze.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest 5 rozdział.:)
Nie wiem kiedy wstawię następny, bo zaczęła się szkoła i trzeba się uczyć.:/
Zapraszam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz. :)