Piosenki

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 17

- Patrz jak chodzisz ! - Krzyknęła na mnie Caroline strzepując ze swojej sukienki resztki deseru.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - przepraszałam ją, ale bez skutku.
- Ta sukienka kosztowała 10 tysięcy ! - Krzyczała ciągle wkurzona
- Poproś Marco to ci drugą kupi - powiedziałam sarkastycznie, bo zachowanie blondynki już zaczęło i mnie denerwować.
- Mi to przynajmniej Marco kupuje rzeczy i dba o mnie nie tak jak Mario o ciebie - próbowała jakoś mi tym dowalić, ale w ogóle mnie to nie przejęło.
- Caro możesz już iść ?! - Odezwał się zniecierpliwionym głosem Mario.
- Nie mogę - odburknęła mu niegrzecznie.
- Jakim ty prawem nas podsłuchujesz ?! - Naskoczył na nią.
- Mam takie samo prawo co ty, piłkarzyku - zaśmiała się złowrogo.
- Ty tutaj nie masz żadnego prawa być. To jest mój dom i nie pozwalam ci obrażać gości, a jak nie to idź sobie. Nikt tutaj nie chce rozwydrzonej gwiazdeczki - jak zawsze musiałam dodać coś co drugiej osobie się nie spodoba.
- I właśnie to zrobię ! Wychodzę stąd od tych wszystkich dziwaków ! - Krzyknęła do nas i szybkim krokiem poszła do Marco, a my za nią.
- Marco wychodzimy ! - Pociągnęła go za rękę.
- Co się dzieje ? - Zapytał zdziwiony.
- Co się dzieje ?! Zapytaj Mario i tą jego przyjaciółeczkę ! - Stanęła oburzona.
- Co znowu jej zrobiłeś ? - Spytał Marco zrezygnowanym tonem Mario.
- My nic. To ona nas podsłuchiwała !
- Stałam po prostu, a ona wywaliła na mnie cały deser ! Marco całą sukienkę mam brudną ! - Mówiła ze łzami w oczach, które były na sto procent udawane.
- Dostałaś przynajmniej nauczkę - skierował Mario te słowa do Caroline.
- Caro idź do samochodu - pokazał jej żeby wyszła z domu - A z tobą Mario chcę sam pogadać - wskazał Marco skinieniem ręki taras.
*Mario
Nic nie odezwałem się tylko poszedłem za Marco. Czułem, że to może źle się skończyć. Marco nie rozmawia nigdy na osobności i to jeszcze na okolicznych imprezach.
- Musimy chyba coś sobie wyjaśnić - powiedział dość poważnie.
- Ja nie mam nic do wyjaśnienia ! Nie moja wina, że Caro jest taką idiotką.
- Nie masz prawa tak na nią mówić ! - Oznajmił mi oburzony.
- To powiedz Caro żeby się nie wtrącała w nie swoje sprawy ! Podsłuchiwała nas i dostała nauczkę.
- Czemu ty nie możesz zrozumieć, że Caro taka nie jest !
- Ja nie mogę ?! - Zaśmiałem się ironicznie. - To ty chyba nic nie rozumiesz ! Jesteś tak w niej zakochany, że chyba nie widzisz jaka ona na prawdę jest. To jest jędza i każdy ci to powie.
- Mi się wydaje, że ty jesteś po prostu zazdrosny. Zazdrosny o to, że ja mam dziewczynę, a ty nie. Chciałbyś żeby Lena kochała ciebie tak jak mnie Caroline.
- Jedyne co ona kocha w tobie to tylko twoje pieniądze i nic więcej !
- Jeżeli nie potrafisz uszanować tego, że z kimś się spotykasz to może powinniśmy już nie być przyjaciółmi.
- A może będzie to najlepsze rozwiązanie. Może wtedy zrozumiesz jaki popełniasz błąd - bez pożegnania wszedłem do środka. Złość, a zarazem ból przechodziła mnie całego. Właśnie straciłem najlepszego przyjaciela, przez tą głupią dziewczynę. Zdenerwowany usiadłem do stołu.
-Co się stało ? - Zapytała mnie martwiącym głosem Lena.
- A nic ! Tylko właśnie straciłem najlepszego przyjaciela ! - Odpowiedziałem trochę niegrzecznie.
- Masz przecież jeszcze mnie - uśmiechnęła się lekko. - Nie martw się. Na pewno się pogodzicie - przytuliła mnie, a mi nagle w środku zrobiło się jakoś przyjemnie.
- Mam taką nadzieję - westchnąłem głośno.
***
Przyjęcie dobiegało do końca. Wszyscy bawili się na nim dobrze. Oprócz oczywiście mnie. Powoli każdy opuszczał dom trenera. Ja postanowiłem wyjść ostatni, razem z Leną. Kiedy ona pomagała sprzątać po nas, ja siedziałem na kanapie i wpatrywałem się w nią. Nie wiem czemu, ale nie potrafiłem przestać tego robić. Tak strasznie ona mi się podobała.
- To my będziemy już się zbierać - powiedziała do swojego taty, czyli naszego trenera. Dziwnie jest przebywać w domu swojego trenera tak o sobie, a najdziwniejsze jest to, że podoba mi się jego córka. Klopp spojrzał na mnie swoim przenikliwym wzrokiem od którego przeszły mi ciarki.
- Mario - odezwał się do mnie poważnie. - Gdzie twój przyjaciel ?
- Już dawno wyszedł - odpowiedziałem jak w wojsku.
- A powodem jego wyjścia było...? - Dopytywał się.
- Wychodzimy już ! Cześć ! - Chwyciła szybko za mój rękaw i pociągnęła mnie do wyjścia.
- Dzięki - podziękowałem jej cicho, a ona tylko się uśmiechnęła. Cieszę się, że nie musiałem mówić dla trenera, że pokłóciłem się z Marco. Klopp nie lubi jak my się kłócimy, bo sądzi, że zła atmosfera w szatni źle wpływa na całą drużynę, a potem na mecze.
- Ja nie wiem jak ty możesz z nim żyć spokojnie - powiedziałem wchodząc do samochodu.
- Może wygląda na strasznego faceta, ale w rzeczywistości jest potulny jak baranek.
- Potulny jak baranek ?! Chciałbym to zobaczyć - zaśmiałem się.
- On tylko udaje takiego strasznego przy chłopakach. Nie lubi jak któryś chodzi obok mnie - wytłumaczyła mi. Jeżeli Klopp jest taki straszny tylko dla chłopaków, a ja bym zaczął chodzić z Leną to w pewnym sensie ja już nie żyję. Oczywiście to tylko moje sugestie. - Czemu nie chciałeś powiedzieć dla mojego ojca o Marco ? - Spytała mnie zaciekawiona.
- Twój tata nie lubi jak się kłócimy.
- Ale to przecież normalne.
- Dla wielu ludzi tak, ale dla niego akurat nie. Ostatnio jak pokłóciłem się z chłopakami, trzymał nas w szatni dobre kilka godzin aż się pogodzimy.
- Faktycznie nie lubi kłótni. Sam rzadko to robi.
- Czyli rozumiem, że mam cię odwieść do domu -powiedziałem w połowie drogi.
- A niby gdzie indziej - spojrzała na mnie z poważną miną.
- Dla ciebie mogę wszędzie - Uśmiechnąłem się.
- Zatrzymaj się tutaj - wskazała na parking obok jakiegoś sklepu.
- Dobra - odpowiedziałem trochę niezadowolony taką odpowiedzią.
- To pa ! - cmoknęła mnie delikatnie w policzek i wyszła z samochodu. Ja jeszcze przez chwilę nie odrywałem od niej wzroku, aż nie znikła za ścianą sklepu. W końcu odjechałem.
------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 17.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)
Wyszedł trochę krótki, ale jak dla nie taki zły.
Zapraszam do komentowania, bo jak komentujesz to motywujesz. :)

4 komentarze:

  1. No to porobiło się. :(
    Wiedziałam, że Caro namiesza i nie myliłam się. Jak Marco mógł tak po prostu uwierzyć Caroline. Mam nadzieje, że szybko się pogodzą. Liczę na to ;*
    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Nominowałam Cię do LA :*
      Szczegóły tutaj --->http://bvb09-love-story.blogspot.com/2014/11/liebster-award.html

      Usuń
  2. Kurcze..
    Przez Caro wszystko się zepsuło :(
    Jak Marco mógł tak zrobić.
    Mam jednak nadzieję, że się pogodzą i wszystko będzie dobrze :)
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na związek Mario z Leną. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń