Piosenki

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 18

Kiedy dojechałem na miejsce było kilka minut po dwudziestej. Zaparkowałem samochód w garażu i schodami powędrowałem do swojego mieszkania. Oczywiście winda musiała być zepsuta, więc wejście na szóste piętro trochę zajęło mi czasu. Pewnie dziwicie się, dlaczego piłkarz takiej klasy jak ja mieszka w najzwyczajniejszym bloku. Otóż mój agent twierdzi, że dla osoby tak młodej jak ja mieszkanie w jakiejś super willi jest nie opłacalne i to dlatego zamiast siedzieć w luksusowej rezydencji muszę gnieździć się w małym mieszkaniu. Otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do środka. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić zadzwonił mój telefon.
- Mario ? - Usłyszałem nie pewny głos mojej matki.
- Tak - odpowiedziałem rozpinając powoli swoją koszulę.
- Mógłbyś jutro wpaść do Felixa ? My siedzimy do późna w pracy, a nie chcemy żeby siedział sam - poprosiła mnie.
- Oczywiście - powiedziałem krótko, ale w głębi duszy bałem pokazać mu się na oczy. Nadal sądzę, że to jest wyłącznie tylko moja wina.
- To świetnie ! Odwiedziny zaczynają się o 10.00  - oznajmiła mi i rozłączyła się. Odłożyłem komórkę na stolik i poszedłem się umyć. Po krótkim odświeżeniu postanowiłem pójść spać.
*Lena
Dojście do domu zajęło mi kilka minut. Bardzo cicho otworzyłam drzwi do mieszkania i zastałam w nich pusty dom. Przypomniały mi się dni spędzone w Barcelonie. Wracanie do pustego domu. To wszystko trochę mnie przetłacza. Rzuciłam torbę na łóżko i poszłam do łazienki wziąć relaksującą kąpiel. Po kąpieli owinęłam się ręcznikiem i przebrałam się w piżamę. Było dopiero kilka minut po dwudziestej drugiej. Położyłam się na łóżko i włączyłam TV, ale jak to zawsze jest z telewizją nic ciekawego nie było. Same seriale i powtórki. Postanowiłam w końcu pójść spać.
***
Wstałam dosyć wcześnie. Rozleniwiona poszłam do kuchni. Nie mam dzisiaj żadnych planów, więc i śpieszyć się nigdzie nie muszę. Nagle usłyszałam cichy dźwięk komórki, który dobywał się z sypialni. Szybkim tempem poszłam ją odebrać.
- Tak - odebrałam łapiąc oddech.
- Hej ! - Usłyszałam radosny głos Mario.
- Hej !
- Masz dzisiaj czas ?
- Mam i to dużo.
- W takim razie chcesz ze mną się przejść do Felixa ? - Zaproponował mi.
- Mogę pójść.
- To przyjdź za 30 minut do mnie.
- Dobra - rozłączyłam się. Weszłam do garderoby. Powoli zaczęłam przewracać ubrania wiszące na wieszakach. Wątpię, że w 30 minut się wyrobie i to jeszcze z moim dzisiejszym leniem. W końcu zdecydowałam się na to:
 Wzięłam komplet i poszłam do łazienki. Przebrałam się i zrobiłam zwykłego kucyka. Wychodząc spojrzałam na zegarek i tak jak sądziłam wszystko to zajęło mi 30 minut. Dodać do tego dojazd i wyjdzie tyle samo minut spóźnienia. Trzeba dodać, że Mario mieszka bardziej na uboczu miasta niż w jego centrum. Właśnie jak ja tam się dostanę ? Samochód odpada, bo nie mam go. Mam prawo jazdy, ale do kupna samochodu mnie nie ciągnie. Autobus też odpada. Została tylko taksówka, która w Niemczech nie jest wcale taka tania. Wzięłam do ręki portfel i zaczęłam patrzeć czy mam jakieś drobne. Miałam tylko osiem euro. Może za tą cenę dojadę do Mario. Wsadziłam go do torebki i wyszłam z mieszkania. Między czasie zadzwoniłam na taksówkę na którą nie musiałam długo czekać, bo po pięciu minutach była już przy bloku. Ulice były mało zatłoczone. Na miejscu byłam po piętnastu minutach. Zapłaciłam równo osiem euro i poszłam do mieszkania Mario. Wejście na szóste piętro było dla mnie ogromnym wyzwaniem, ale szybko je pokonałam. Zapukałam dość głośno do drzwi. Na odpowiedź dostałam głośne i przeciągliwe proszę. Otworzyłam drzwi i zauważyłam w ogóle nie ogarniętego Mario. Widać też nie potrafi wyrobić się w tak krótkim czasie.
- Jesteś już ? - Zapytał mnie trochę zaskoczony.
- Jak widzisz to tak - odpowiedziałam zostawiając wszystkie rzeczy w przedpokoju.
- Poczekaj chwilę - poprosił mnie po czym wziął rzeczy i poszedł do łazienki. Ja postanowiłam poczekać na niego w jego pokoju. Był on dość spory. Nad wielkim łóżkiem znajdowały się półki z różnymi pucharami i medalami. Na przeciwnej ścianie stał duży telewizor z różnymi konsolami, a obok niego poukładane na szafce gry. Na niewysokiej półce stała para korków. Nie były one super zadbane, ale i tak to one najbardziej zwróciły na mnie wrażenie.
- Na co tak się patrzysz ? - Spytał mnie zaciekawiony Mario, który właśnie wyszedł z łazienki.
- Na te korki. Muszą należeć do kogoś znanego.
- Nie twierdze, że nie jestem znany - zaśmiał się.
- To twoje korki ? - Mówiąc nie ukrywałam zdziwienia, bo nie znam żadnej osoby, która by trzymała u siebie w domu na półce korki i to jeszcze w nie za dobrym stanie.
- W nich wygrałem pierwszy raz Bundesligę i puchar Niemiec, a z powodu tego, że Feliks ciągle je brał bez mojego pozwolenia postawiłem je na półkę, by mieć ciągle na widoku - wytłumaczył mi nie ukrywając w głosie dumy. - No to chodź już. Po drodze kupimy mu coś - pociągnął mnie za rękę, ale ja nie ruszyłam się. - Dlaczego nie idziesz ? - Zapytał mnie zdziwiony.
- Po co mamy jechać coś kupić skoro możemy dać mu korki - uśmiechnęłam się szeroko.
- Czy ty mówisz to o czym ja teraz myślę ? - Powiedział przestraszony. Pokiwałam głową na tak, a on jak torpeda ruszył w ich stronę, ale to ja złapałam je jako pierwsza. - Oddaj mi je - powiedział poważnym tonem.
- Czekaj pomyślę...nie ! - Zachichotałam cicho.
- Oddawaj mi je ! - Próbował mi je zabrać, ale traf był taki, że to ja jestem o parę centymetrów od niego wyższa.
-To jest tylko zwykła para korków. Stać cię na pięćdziesiąt takich.
- Ale one są dla mnie wyjątkowe.
- To pomyśl jakie by były dla twojego brata. Chyba zależy ci na nim.
- No zależy - odpowiedział przeciągłym głosem.
- W takim razie idź poszukać jakiegoś pudełka, a ja w tym czasie jakoś je ogarnę - rozkazałam mu szukać, a sama poszłam do kuchni po jakieś ścierki. Wzięłam jedną i postanowiłam ją zamoczyć w wodzie. Pierwsze co wpadło mi w oczy to kupa naczyń w zlewie. - Kiedy ty ostatnio zmywałeś naczynia ?
- Nie wiem. Z tydzień temu ! - Odkrzyknął mi.
- A ty w ogóle sprzątasz ?
- Lepiej nie pytaj.
W końcu doprowadziłam te korki do normalnego stanu. Mario też znalazł jakieś pudełko i mogliśmy normalnie wyjść.
*Mario
Po dłuższym czasie wyjechaliśmy do szpitala. Nie powiem dziwnie się czuję. Tak jakbym bał się spotkania z Feliksem. Jeszcze teraz kiedy wiozę mu te korki, a sam nie wiem czy Felix będzie mógł grać. Jak okaże się, że już nigdy nie będzie mógł grać to sobie tego nie wybaczę. Tego, że puściłem go samego, czego nie powinienem zrobić. Jedyna osoba która daje mi teraz siły jest Lena. To dzięki niej jeszcze się jakoś trzymam. Nagle znaleźliśmy się już przy szpitalu. Czułem się tak jakbym odleciał gdzieś na kilka minut. Zaparkowałem samochód i we dwójkę weszliśmy do szpitala. Od razu zostaliśmy przekierowani do sali w której leżał Felix. Kiedy doszliśmy do pokoju przez szklane drzwi zauważyłem mojego brata który opartu o ścianę na łóżku patrzył coś w komórce. Teraz dręczyło mnie tysiąc myśli, a głównie to czy on nadal jest na mnie zły, bo jak tak to nie mam tutaj czego szukać. Felix potrafi być tak samo zły jak dziewczyny w nieodpowiednim czasie. On ma humorki, które każdy stara się omijać z daleka. Weszliśmy do środka. Ja  dość niepewnie, a Lena jak zwykle musiała mnie poganiać żeby szybciej wejść.
- Cześć - przywitałem się dość cicho. Młody uśmiechną się tylko nie odrywając wzroku od telefonu.
- Mógłbyś przynajmniej na chwile odłożyć tą komórkę - powiedziałem trochę zły na jego ignorowanie.
- A może nie ? - Odburkną mi. Jest to u nas normalne. Nigdy nie zaczynamy normalnie rozmowy. Zawsze zaczynamy się kłócić albo docinać sobie na wzajem. Lena posłała do mnie mrugnięcie w którym od razu wiedziałam o co jej chodzi.
- Mam coś dla ciebie - wziąłem od niej pudełko i położyłem przy nim na łóżku. Wziął powoli do je rąk tak jakby było tam stado pająków i zaczął otwierać, też bardzo starannie. Kiedy już otworzył pudełko i zobaczył korki jedyne co zrobił to otworzył buzię z niedowierzania.
- Oddałeś mi swoje korki ! Tak bez powodu ! - Mówił zdziwiony, a za razem szczęśliwy.
- No, one ci się bardziej przydadzą - spojrzałem na Lenę, a ona uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo.
- Nie wiesz jak ja się cieszę ! - Pisnął szczęśliwy i pewnie by mnie przytulił ze szczęścia, ale noga na to nie pozwalała. Gadaliśmy jeszcze przez kilka godzin. O czym ? O wszystkim. O meczach Borussii jak i meczach jej juniorów. Felix ciągle pytał się czy koledzy z drużyny tesknią za nim, a ja za każdym razem odpowiadałem, że tak i to bardzo. Lena opowiadała o grze w FC Barcelonie, co bardzo ciekawiło Feliksa jak i mnie. Z każdą godziną wydawało mi się, że Feliks zaczyna coraz  mocniej lubić Lenę, co bardzo mnie to cieszy. Nie chcę żeby miał taki sam stosunek do niej co do Ann. Nagle do pokoju wszedł lekarz i trzeba było kończyć rozmowy. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy razem z szpitala. W połowie drogi zadzwonił znowu do mnie telefon. Wyciągnąłem komórkę i nie patrząc w ekran kto dzwoni odebrałem go.
- Namyśliłeś się ? - Usłyszałem głos mojego agenta.
- Jeszcze nie. Daj mi trochę więcej czasu - odpowiedziałem dość cicho żeby nie usłyszała tego Lena.
- Dobra, ale pamiętaj okno transferowe nie jest wieczne - pouczył mnie.
- Wiem, oddzwonię - rozłączyłem się.
- Coś się stało ? - Spytała mnie z troską w głosie Lena.
- Nic - oznajmiłem jej z sztucznym uśmiechem na ustach.
-------------------------------------------------
Zostawiam wam 18 rozdział. :)
Mam na dzieje, że wam się spodoba. :)
Nie jestem trochę pewna końcówki, ale z reszty jestem zadowolona. :)
Zapraszam do komentowania, bo to motywuje. :)

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny <3
    Myślę, że pomiędzy chłopakami jest już okej :)
    Super, że Felix był szczęśliwy i podobał mu się prezent :)
    Mam nadzieję, że Mario jednak zostanie w BVB :)
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No,ciekawy rozdział :)
    Fajnie, że Lena i Mario tak się dobrze dogadują <3
    Kurcze...ten agent..Ugh!
    mam nadzieję, że Mario nie przystanie na jego propozycję i zostanie w Borussii :3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Coraz bardziej się do siebie zbliżają. Super. ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń